muzyka

piątek, 28 marca 2014

3.

Rose
Przed oczami wciąż miałam przedramię Lily owinięty bandażem. Zastanawiałam się, po co jej on. Wydawało mi się również, że ją i Luke coś łączy, za co natychmiastowo karciłam się."Przecież łączy ich przyjaźń!" W szkole przecież pełno przyjaźń męsko-damskich, prawda? Przymknęłam powieki, przypominając sobie nagle mojego ojca przed wypadkiem. Czułam w moich oczach łzy. Przystanęłam na chwilę, unosząc głowę by czasem się nie popłakać, co nie zdało egzaminu. Poczułam, jak słone łzy spływają po moim policzku. To wszystko przez to, że wtedy padało. Nienawidzę siebie za to, że go wtedy nie zatrzymałam, zamiast jechać na to głupie spotkanie mógł zostać w domu i ..... 
Otarłam mokre policzki wierzchem dłoni. Zrobiłabym coś dobrego, ale teraz za późno.:
- Tak tęsknię za tobą , tato... - wyszeptałam pod nosem, kopiąc pierwszy lepszy kamień. Łzy leciały coraz szybciej, a ja nawet ich nie powstrzymałam. Po tym właśnie incydencie, zamknęłam się w sobie, na dość długo. To przez dręczenie w szkole przeprowadziłam się z mamą do Londynu. Na domiar tego wszystkiego, została mi ta cholerna nieśmiałość, ale kto by pomyślał, że Lily ma na mnie taki pozytywny wpływ. Chciała bym tylko, by Luke mnie polubił...
Lily
Jestem akurat przed drzwiami swojego domu, kiedy to właśnie z nich wychodzi mój ojczulek. Chciałam go bez słowa ominąć, ale on postanowił przytrzymać mnie za nadgarstek.:
- A ty dokąd?
- Do domu... zaczyna padać. - powiedziałam, powstrzymując jęk frustracji. Uśmiechnął się wrednie i powiedział.:
- Ty dziś nie wejdziesz do domu. Idź do koleżanki, czy co tam chcesz. Mam dzisiaj spotkanie biznesowe. - Już miał zamknąć mi drzwi przed nosem, kiedy w progu włożyłam stopę. Zaczęliśmy się przepychać, ale jak zawsze tata wygrywał.:
- Zjeżdżaj i wróć jutro! - warknął.:
- Wiesz, co pieprze to! - odkrzyknęłam. W końcu odpuścił, ale ja nie weszłam do środka tylko ruszyłam przed siebie. Los chciał bym została z alkoholikiem, a nie z aniołem, którym była moja zmarła mama. Zanim się zorientowałam, stałam pod domem Irwin'a. Podeszłam do drzwi, chcąc zapukać, kiedy to usłyszałam.:
- Lily? - zapytał Ashton, a ja momentalnie zbladłam. Doskoczył do mnie i odwrócił w swoją stronę. Zamknęłam oczy, by nie widział moich łez.:
- Chodź to środka. W końcu nie będziemy tu tak stali i mokli,prawda?
Luke
Rzuciłem plecak w kąt pokoju i usiadłem na łóżku, przy okazji otwierając okno. Lubiłem gdy pada, dźwięk kropli deszczu uderzających o szybę. Przymknąłem powieki, opierając się o ścianę. Zastanawiałem się co ukrywa Lily i od kiedy nie mówi mi o swoich problemach ... Wydawało mi się, że odsuwa się ode mnie. A Rose? Jeszcze przez moment wpatrywałem się w widoki, po czym pokręciłem głową i odszedłem do biurka, przedtem zamykając okno. Bębniłem palcami o blat, bijąc się z myślami. Z jednej strony czytanie cudzych tekstów było niegodziwe i wstrętne, ale z drugiej strony Rose miała ogromny talent.:
- Pieprzyć to. - warknąłem pod nosem, szarpiąc plecakiem, poszukując zeszytu. Otworzyłem go na kolejnej stronie, na której zauważyłem tytuł piosenki "Hurt" . Oblizałem usta i zacząłem czytać.:

Seems like it was yesterday when I saw your face
You told me how proud you were, but I walked away
If only I knew what I know today
Ooh, ooh
I would hold you in my arms
I would take the pain away
Thank you for all you've done
Forgive all your mistakes
There's nothing I wouldn't do
To hear your voice again
Sometimes I wanna call you
But I know you won't be there
Ohh I'm sorry for blaming you
For everything I just couldn't do
And I've hurt myself by hurting you
Some days I feel broke inside but I won't admit
Sometimes I just wanna hide 'cause it's you I miss
And it's so hard to say goodbye
When it comes to these rules, yeaah.
Would you tell me I was wrong?
Would you help me understand?
Are you looking down upon me?
Are you proud of who I am?....
Skrzywiłem się, gdyż piosenka była nie skończona. Obracałem zeszyt w dłoniach, zastanawiając się kogo straciła. Równie mocno zszokowało mnie to, że tak strasznie to przeżyła.:
- Luke!- usłyszałem krzyk mojego ojca z dołu.:- Dzwoni Ashton. Mówi, że to pilne!
Przewróciłem oczami, odkładając zeszyt z powrotem do torby. Postanowiłem wypytać o to dziewczynę później.
Rose
Wbiegłam do domu, robiąc mokre plamy na umytych przed sekundą panele.:
- Przepraszam! - krzyknęłam, wbiegając szybko do pokoju. Gdy tylko zamknęłam drzwi, zjechałam po nich na dół, dusząc w sobie krzyk słabości. Kiedyś spotkałam się z głupim pytaniem "Czy można z kimś tak mocno tęsknić by pragnąć śmierci by być bliżej tej osoby?"

Owszem, można i ja jestem tego żywym dowodem. Żywym? Tak, ale na jak długo? Westchnęłam wkurzona, rzucając się na torbę szkolną. Chciałam dopisać tekst. Wysypałam z niej wszystkie zeszyty i książki w poszukiwaniu jednego, najważniejszego w całym moim życiu zeszytu. Usłyszałam, jak mama wchodzi po schodach, moje serce biło coraz szybciej. W pewnym momencie zaczęła pukać do drzwi.:
- Rose? Skarbie, wszystko w porządku? - spytała delikatnie.:- Otwórz drzwi, proszę.- dodała. Pokręciłam głową, mierzwiąc dłonią poplątane jasno brązowe loki.:
- Zgubiłam notatnik z tekstami...
Ashton
Kiedy Lily weszła do mojego pokoju, chwyciłem ją za ramię. Odwróciła się.:
- Może mi powiedzieć co się stało. - powiedziałem z nadzieję w głosie. Spojrzała na mnie niepewnie.:
- To przez mojego ojca. - próbowała zabrzmieć lekceważąco, jednak jej głos zadrżał. Zrobiłem krok naprzód patrząc uważnie na twarz dziewczyny. Kiedy nie wyraziła sprzeciwu, pokonałem resztę drogi, po czym chwyciłem drobną brunetkę w swoje ramiona. Początkowo stała nieruchomo, lecz po chwili uniosła drżące ręce i objęła mnie w pasie. Wtuliła głowę w moją pierś, a ja oparłem swoją brodę na głowie Lily, a kciukiem delikatnie gładziłem jej plecy, chcąc ją w ten sposób uspokoić.:
- Nie przejmuj się nim .. Ogarnie się.- szepnąłem jej do ucha. Nagle Lily podskoczyła, gdy w progu drzwi pojawiła się moja mama. Szybko odsunęła się ode mnie, jednak ja wciąż trzymałem rękę na jej biodrze.:
- Przyniosłam dla Lily piżamę od twojej siostry. - powiedziała kładąc na komodzie ciuchy. Spojrzała ukradkiem na moją dłoń znajdującą się, według niej za blisko Lily. Pewnie ma rację. Dziewczyna kiwnęła głowę w podzięce zerkając na mnie nerwowo. Przyglądałem się jej ze skupieniem zagryzając dolną wargę, a po chwili niechętnie zdjąłem swoją dłoń z pleców Lily pozwalając jej odejść.:
- No to dobranoc dzieci. - powiedziała kobieta i wyszła z mojego pokoju.:
- Jeśli chodzi o mojego ojca.. To ile mam jeszcze czekać? - spytała zagryzając wargę.:- Mam dość tego dnia. - dodała idąc w kierunku łazienki, zgarniając po drodze ubrania, które zostawiła moja mama. Również udałem się na odprężający prysznic w drugiej łazience. Gdy wróciłem do pokoju, Lily siedziała na łóżku ubrana w długi T-shirt oraz krótkie szorty.:
- Śpisz na łóżku, ja wezmę kanapę. - powiedziałem kierując się w stronę wyjścia, kiedy to usłyszałem.:
- Zostań, proszę. - wyszeptała, nie podnosząc wzroku.:
- Ok. - odpowiedziałem. Lily położyła się plecami do mnie. Również się położyłem, po czym biorąc kołdrę, przykryłem nas przysuwając się do przyjaciółki, by po chwili objąć ją ramieniem. Wolną dłonią gładziłem ją po głowie.:
- Ashton, nawet nie wiesz, jak się cieszę,że cię mam... - wyszeptała nagle brunetka, bawiąc się przy tym moją dłonią.:
- Wiem. - odparłem cicho. Doskonale wiedziałem co ma na myśli, jednak czułem, że to Luke darzy większym zaufaniem niż mnie.:
- Skąd? Z resztą nie myśl, że Luke jest ważniejszy bo zna mnie dłużej.- wyjaśniła , po czym odwróciła się przodem do mnie, wtulając się w moją pierś. Zamknąłem oczy, upajając się chwilą. Pocałowałem ją w czoło, a następnie przyciągnąłem ją do siebie obejmując ramieniem.:
- Nie myślę tak, serio. - odpowiedziałem mając nadzieję, że nie wybuchnie. Zasnęła.:
- Myślę, że cię kocham. - szepnąłem opierając brodę na głowie przyjaciółki.
What's up 
Okey nie złośćie się ale chciałam sprawdzić waszą cierpliwość :D
i jak okazało się że naprawdę go czytacie 
13 komentarzy yeep 
To tak na początku
Dziękuje za komentowanie każdy komentarz ma dla mnie znaczenie
I jest taka informację nie wiem czy chcecie coś o mnie wiedzieć
czy coś tak lolz ale zapraszam na mojego tt
stworzyłam nową zakładkę i tam znjdziecie mojego tt
i jeśli chcecie wiedzieć coś związane z opowiadaniem
kiedy się pojawi i takie tam to zapraszam i tej zakładce zostawiajcie swoje tt 
To na pewno zostaniecie poinformowani o next rozdziale
Uuu troche się rozpisałam i teraz najważniejsze
Czekam na obserwatorów jest to na dole i proszę jeśli macie konta to zaobserwujcie będę naprawdę 
wdzieczna :)
Pozdro :D

piątek, 14 marca 2014

2.

Ashton
- Od próby jesteś taki nieswój, co się dzieje? - usłyszałem czyiś głos.
Odwróciłem się lekko zestresowany tym, że ktoś mnie tu znalazł. Pokręciłem głową, zagryzając delikatnie wargę. Tak naprawdę płacząca Lily nie chciała mi wyjść z głowy. Na serio ją lubiłem, bardziej niż przyjaciel.:
- O kim myślisz? - Luke westchnął, domyślając się co zamierzam odpowiedzieć.:- Podoba ci się ta nowa.
- Nie głąbie ... - zacząłem, zamykając książkę.: - Chodzi o Lily. Znów płakała. Nie mogę tego tak zostawić, ale ona milczy. Nie chce powiedzieć przez kogo i to mnie dobija. - energicznie potrząsnąłem głową, czekając aż chłopak zrówna ze mną krok.:
- Stary mi też nic nie mówi, a uwierz mi znam ją trochę dłużej niż ty. A tak przy okazji. Od kiedy zrobiłeś się taki uczuciowy, huh?- spytał. Spuściłem wzrok, by po chwili go podnieść i spojrzeć przyjacielowi prosto w oczy.:
- Zawsze byłem, Hemmings. - zacząłem, głośno przy tym wypuszczając powietrze z ust.:- tylko, że nie zawsze to okazuje.- czekałem,aż zamknie drzwi, rozglądając się dookoła korytarza. Szukałem Lily.:
- Pewnie jest na stołówce. - rzucił zirytowany. Zignorowałem go. Szybkim krokiem udałem się do przodu. Nie długo po tym, poczułem uścisk na ramieniu.:
- Przepraszam, ale zrozum. Lily jest dla mnie, jak siostra. Czuje się trochę niepotrzebny, gdy jesteś obok niej. Wiem, że nie jest ci obojętna.
Przystanąłem, przecierając dłońmi twarz. Pewnie, rozumiałem go. W końcu od piaskownicy przyjaźni się z Lily. Też na jego miejscu czułbym się niepotrzebny.:
- Nie mogę na to patrzeć, jak płacze. - mówiłem,:- Ja cię rozumiem stary, ale nie możemy tak stać i patrzeć. - wzruszyłem ramionami.:-Póki co trzeba mieć ją na oku, by coś głupiego nie zrobiła.
Rose.
Przeklinam dzień, w którym przeniosłam się do Londynu. Wiem, że nowym trudno znaleźć znajomych, ale nie to chyba nie dotyczyło. Poznałam już kilku i powiem szczerze, że to dziwne uczucie. Pchnęłam drzwi od stołówki szkolnej, niepewnie wchodząc do środka. Znów ogarnia mnie nieśmiałość! Niektórzy na mnie spojrzeli, ale zdecydowana większość nadal zajmowała się swoim posiłkiem. Żołądek skurczył mi się ze strachu, kiedy nie odnalazłam wzrokiem Lily. Dawno powinna być. Drżącymi rękoma chwyciłam tacę.:
- Woda, sok pomarańczowy czy mleko?- usłyszałam.
uniosłam głowę, spoglądając na wesołą kucharkę. Kobieta wyglądała na siedemdziesiąt lat, a spod jej czepka wychodziło parę siwych włosów. Zmusiłam lekki uśmiech.:
- Sok pomarańczowy, poproszę.
Skinęła, chwytając w butelkę z sokiem. Postawiła ją na mojej tacy, a następnym ruchem dłoni wskazała półkę , na której znajdowały się desery i dania główne. Dużego wyboru już nie miałam: ciasto krówka, albo czekoladowe. Rozejrzałam się dookoła, a mój wzrok padł na stolik przy który siedział Marcel (syn, naszego nowego sąsiada). Chwyciłam pierwszą lepszą miseczkę z ciastem oraz z pierwszym daniem i odwróciłam się z zamiarem ruszenia do stołu.
Niestety! Zdążyłam zauważyć tylko postać obok mnie, a zaraz po tym cały lunch znalazł się na podłodze. Automatycznie zamknęłam oczy, przeklinając pod nosem.:
- Przepraszam.
- I powinnaś , niezdaro.
Uniosłam wzrok i nacięłam się na jakąś blondynkę. Ta dziewczyna miała za dużo makijażu na twarzy i wgl ubierała się, jak jakaś dziwka.:
- Wiesz, co lunch smakuje jednak lepiej z podłogi. - odparła powstrzymując się od nie wybuchnięcia śmiechem.:
- To może ty ... - zaczęłam, ale zignorowałam ją. Wcisnęłam tacę do jej rąk i wyszłam ze stołówki, kierując się na zewnątrz, gdzie tylko nieliczni wychodzili.
Lily
Siedziałam sobie na murku, który znajdował się na tyłach szkoły. Nagle ktoś popchnął mnie tak mocno, że upadłam na beton. Na tym jednak się nie skończyło, gdy już upadłam ktoś usiadł na mnie okrakiem.:
- I co teraz ?! Już nie jesteś taka odważna, bo nie ma w pobliżu Luke'a, albo Ashton'a, którzy mogli by ci pomóc. - powiedział ten ktoś, a ja rozpoznałam, że to Ben, chłopak Kimberly:
-Ben?! Zejdź ze mnie! - krzyknęłam, jednak to nie zdało egzaminu, chłopak wyjął scyzoryk. Przejechał nim po moim przedramieniu i zaczął całować skórę mojej szyi.:
-Słuchaj skarbie... Nie moja wina, że przeszkadzasz Kim. Ja mam w tym przyjemność .. - zaczął mówić, chwytając mnie znaczącą za udo. Już miałam krzyczeć o pomoc, kiedy usłyszałam czyjeś pośpieszne kroki. Owy chłopak nie zastanawiał się długo tylko od razu natarł na mojego prześladowcę. Zaczęła się bójka. Tajemniczym chłopakiem okazała się Ashton. Po chwili cisnął Ben'a na ścianę, a ten osunął się po niej nieprzytomny.:
- Lily! Nic ci nie jest, możesz wstać? - powiedział Irwin i pomógł mi wstać. Kiedy jednak zobaczył, że nie jestem na siłach by ustać, podciął mi delikatnie nogi i złapał w powietrzu.:
- Tam jest ławka. Położę cię tam i spojrzę , czy nic ci nie zrobił.
- Ashton ....
- Kurwa , zabiję sukinsyna!!!? - wybuch, a na nasze nieszczęście tuż przed nami pojawił się Luke.:
- O tu jesteście. Wszędzie was szukam...Co ci się .... - odezwał się, podszedł do nas i zbladł.:
- Ma rozcięcie na przedramieniem. - powiedział Ashton poddenerwowanym głosem. Spojrzałam na Luke'a, który jeszcze bardziej zbladł, a na jego twarzy malował się wyraz wściekłości.:
- Kto?!
- Nie teraz. Musimy jej pomóc.. chyba nie chcesz by się wykrwawiła? - Brunet wskazał ranę.:
- Masz rację. Idźcie do pielęgniarki .... - zaczął, gdy nagle jego wzrok padł na podnoszącego się Ben'a.:
- A on tu czego ? .... Zatrzymam go i zadzwonię na policję, żeby zgarnęła  skurwysyna.
- Okey, tylko bez żadnych głupot stary ... - powiedział Ashton i z powrotem wziął mnie na ręce i pobiegł w stronę tylnego wejścia do szkoły. Wydawało mi się jeszcze, że Luke mówi coś do Ben'a.:
- Ty .. A gdybyś ją zabił .... Nie.Nic jej nie będzie. Nie przeżyję ...
Niestety nie wiem co było dalej, ponieważ Irwin ze mną na rękach wpadł na szkolny korytarz. Biegł tak przez, jakiś czas, po czym wpadł do gabinetu pielęgniarki szkolnej i położył mnie na łóżku. Gdy tylko poczułam pod sobą miękkość materaca, oczy zaczęły mi się zamykać.:
- Nie! Nie możesz zamknąć oczu! Lily to nie czas na sen!Nie będę owijał w bawełnę. Luke zabiłby mnie, gdybym nie dał rady cię uratować, więc proszę... Lily!!!
Rose
 Wlokłam się zupełnie bez celu po szkolnym, prawie pustym, korytarzu. Znudzona uniosłam wzrok. Ujrzałam wbiegającego Luke, który zaciskając szczękę biegł w stronę gabinetu pielęgniarki. Kiedy nagle doszło do mnie, że komuś z jego przyjaciół mogła stać się krzywda, rzuciłam się biegiem w jego kierunku.:
- Calder! - usłyszałam za sobą krzyk.:- Dokąd?
Wstrzymałam oddech, powoli odwracając się. Na swoje usta przywdziałam najładniejszy uśmiech dedykowany dla nauczycieli.:
- Yhm .. - zaczęłam, ale nauczyciel mi przerwał.:
- Mniejsza o to. - machnął ręką.:- Znasz Hemmings'a? A po co pytam, na pewno znasz. - spojrzał prosto w moje błękitne oczy, z których mógł wyczytać desperację. Zaśmiał się cicho, po czym kontynuował.:- Zbliża się jakaś impreza charytatywna. Dyrektorka postanowiła dać koncert i ustaliła, że to kapela Luke ma dać występ. Przekaż mu tą informację, dobrze?
- Tak. - odpowiedziałam zszokowana. Blake kiwnął głowę, spoglądając nad moją głową.:
-  Hood, może także to przekazać.- wzruszył ramionami.:- Bo nam to obojętne czy wystąpi solo, czy w grupie. Tylko niech zapamięta, nie mogą śpiewać byle jak.
Kiwnęłam zdezorientowana, kiedy ktoś poklepał mnie po ramieniu. Jęknęłam ignorując kompletnie stojącego przede mną nauczyciela, zwróciłam się w stronę chłopaka.:
- Czy ty zwariowałeś? - warknęłam cicho.:- Przeszkadzasz, jak rozmawiam z nauczycielem. - 
Ledwo zauważalnie skinął w bok. Zwróciłam wzrok w stronę, którą wskazał. Ujrzałam Lily, którą niósł na rękach Ashton, a za nimi szedł Luke. Bez słowa wyminęłam chłopaka i pognałam w nich stronę. Tym razem nikt mnie nie zatrzymał. Kiedy tylko stanęłam przed nimi, usłyszałam jęk.:
- Weź mnie postaw! - powiedziała ciut za głośnie Lily. Brunet nawet nie reagował. Spokojnie, wolnym krokiem szedł z dziewczyną na rękach przez długi korytarz.:
- Luke? Zadam ci teraz głupie pytanie .. - zaczęłam nieśmiało.:
- Nie pytaj, co się stało Lily. Prosiła bym nikomu nie mówił. - powiedział cicho, ukradkiem spoglądając na dwójkę przyjaciół.:- Chodź musimy ich dogonić.. Ehh mamy próbę. - dodał drapiąc tył głowy. Spojrzałam na niego zdziwiona, ale szybko odchrząknęłam.:
- Jasne, to chodźmy.
Po chwili szliśmy obok Ashton'a i Lily, która cały czas szarpała go za koszulkę.:
- Mogę iść o własnych siłach, wiesz...- mruknęła. Irwin milczał. szedł dalej udając,że nic się nie dzieje.:
- Ehe .. poczekam sobie. - walnęła go w ramię.:- A Luke czy teraz w końcu pojawią się na próbie? - zapytała, gdy nagle zza zakrętu wyłoniło się dwóch gości.:
- No hej! Czekamy i czekamy, a tu nikogo nie widać. - uśmiechnęli się oboje.:
- Gdzie ją tak niesiesz? - zapytał ten wyższy.:
- Do sali, Calum. A gdzie indziej? - wzruszył ramionami i się uśmiechnął.:
- Ok, Rose poznaj pozostałych członków grupy. To Calum i Micheal. - przedstawił mnie Luke, a ja kiwnęłam głową poznanym chłopakom.:
- Aj, jakaś ty nieśmiała! - krzyknął uradowany Micheal.:- A tobie co się znów stało, mała?- zapytał czochrając włosy Lily.:- Ok, nie odpowiadaj, jak nie chcesz... - dodał odsuwając się i podniósł ręce w geście obronnym.:
- Daj jej spokój. - odparł nazbyt poważnie Luke. Spojrzałam na niego, ale on patrzył teraz na Ashton'a, który rzucił chłopakom przepraszający uśmiech.:
- Ej idziemy czy będziemy tak stać? Na pewno jestem ciężka i zaraz Ashton wraz ze mną upadnie, a szczerze tego nie chcę.. - powiedziała dla żartu Lily. Ruszyliśmy i tym razem dziewczyna nie próbowała mu się wyrywać ani go bić. Na pewno była tym wszystkim znudzona, powoli tak jak i ja. Ciekawi mnie tylko. Co się stało?
Hejoooł Ludziska co tam u was ?
Tęskniliście ? Bo ja bardzo
Można powiedzieć że szkoła meczy ale dostałam 5 z techniku Yeahhha
Oczywiście chcę podziękować wam za komentarze
i oczywiście siostrze dzięki jej powstało to opowiadanie :D
Tylko czekam na osoby które będą obserwować to opowiadane
No toć czekam lol :)
teraz podbijam stawkę
Ciekawe jak bardzo kochacię to opowiadanie ?
11 kom = next rozdział
Do następnego 
Wiem jestem złośliwa ale chcę wiedzieć ile osób to czyta :)

sobota, 8 marca 2014

1.

Rose
Siedząc w samolocie rozmyślałam, jak będzie wyglądało moje życie w Londynie. Do tego "cudownego" miejsca jechała moja mama Mary. Tylko ona mi została po wypadku samochodowym, w którym zginął mój ojciec. Miałam tylko nadzieję, że wyjazd do Londynu na zawsze zmieni moje szare, nudne życie w barwne. Na lotnisku miała na nas czekać siostra mamy, ciocia Lucy zamieszkująca Londyn już 20 lat.
Będąc już na miejscu mama dostała sms od cioci, że nie da rady nas odebrać. "Ok, mówi się peszek!" Postanowiłyśmy na własną rękę dostać się do jej domu. Ciotka mieszkała sama. Znałyśmy adres, ale nie wiedziałyśmy dokładnie, gdzie jechać dlatego postanowiłyśmy zamówić taksówkę. Po 25 min byłyśmy na miejscu. Dom cioci wyglądał (na pierwszy rzut oka) normalnie, przeciętnie, jak każdy inny na tej ulicy.:
- Piękny, czyż nie? - zapytała mama płacąc kierowcy za transport.:
- Tak mamo, zdecydowanie to idealny dom dla nas.- odpowiedziałam lekko przegryzać wargę. Niestety należałam do osób nieśmiałych, co bardzo mnie złościło. Postanowiłyśmy się rozpakować. W środku dom wyglądał jeszcze lepiej niż na zewnątrz. Była przestronna kuchnia połączona z jadalnią, salon, dwie łazienki i cztery sypialnie!!! Po rozpakowaniu się postanowiłyśmy coś zjeść.:
- Ale się najadłam. - powiedziałam masując się po brzuchu.:
- Cieszę się. A teraz marsz do łazienki na szybki prysznic i spać, bo jutro czeka cię pierwszy dzień w nowej szkole.
- Dobra, ale tak szybko? Myślałam, że dasz mi trochę swobody, ale cóż takie życie. - odpowiedziałam biorąc szklankę soku pomarańczowego, a następnie całując mamę w policzek, skierowałam się do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku i znów rozmyślałam. Nagle usłyszałem pukanie do drzwi.:
- Proszę.
- Hej, co tak sama siedzisz?
- Tak, jakoś wiesz . Mamo myślisz, że tutaj ułożymy sobie życie? A, jak dzieciaki ze szkoły mnie nie polubią?
- Córuś oczywiście, ze tak. Nawet nie myśl, ze jesteś bezwartościowa, bo nie jesteś. Obiecałaś, że chociaż spróbujesz, że razem spróbujemy. Jesteś taka kochana, słodka, a te twoje piwne oczka patrzące z troską i współczuciem.
- Oj mamo, ty to potrafisz zmotywować człowieka. - powiedziałam po krótkiej chwili, po czym przytuliłam się do jej piersi.:
- Kocham cię Rose.
- A ja ciebie mamo.
Szkoła
 Luke
Szedłem wzdłuż długiego szkolnego korytarza, co jakiś czas poprawiając ramiączko od mojego plecaka na ramieniu. W pewnym momencie mignęła mi postać znanej osoby. Lily spojrzała na mnie przelotnie, szczerząc się, jak jakiś chochlik i szybka znikła w innym korytarzu. Głośno wypuściłem powietrze z płuc, po czym ruszyłem w jej kierunku. Ta dziewczyna mnie denerwowała. W myślał kląłem na nią.:
- Lily! - wrzasnąłem przez pół korytarza, a większość dzieciaków odwróciło się w moją stronę. Wszyscy, oprócz poszukiwanej.:
- Zabiję ją kiedyś.- mruknąłem pod nosem, a jakaś panna, która to dosłyszała głośno sapnęła. Zignorowałem ją i ruszyłem dalej. W końcu dogoniłem Collins, lekko szarpiąc ją za ramię. Odwróciła się naburmuszona w moją stronę, wyjmując słuchawki z uszu.:
- Czyżbyś zapomniała o czymś? - spytałem. Zmieszana przestąpiła z nogi na nogę, delikatnie zagryzając wargę. Szczerze, nigdy tak nie reagowała.:
- Nie, ale Kim powiedziała ...- wyszeptała, powstrzymując łzy jednocześnie spuszczając głowę.:
- Znowu ? - zapytałem cicho, chociaż w tej chwili chciałem tej całej Kim jebnąć. Przecież wie, że jak ma jakiś problem to ma przyjść do mnie.:
- Nie martw się. Zaraz przyjdę na próbę ... Aaa zapomniała bym ci przekazać. Do naszego kółka jest przypisana nowa dziewczyna. Nazywa się Roselyn ...
Zmrużyłem oczy, próbując przypomnieć sobie dlaczego założyłem zespół. Wiecie taki szkolny, by mieć wolne i wgl. Zaczerpnąłem głęboko powietrze do płuc.:
- Jaka , kurwa Roselyn? - sapnąłem.:
Lily popatrzyła na mnie spod rzęs, a następnie skrzyżowała ręce na piersi.:
- Po pierwsze słownictwo, a po drugie tumoku mówiłam ci, że jest nowa! Nawet ja jej nie znam! - zaśmiała się kpiąco, chcąc mnie wkurzyć, co za każdym razem jej się udawało. Spojrzałem w bok, na uczniów , którzy bacznie nam się przyglądali. Nie raz słyszałem, że ja i Lily to para. Ludzie! Rzućcie na luz, to już nie można przyjaźnić się z dziewczyną. Mimowolnie przegryzłem wnętrze policzka.
Lily Collins.
Dziewczyna była o głowę niższa ode mnie. Jej włosy brązowe długie włosy : czasami proste, czasami skręcone u dołu. Oczy miała koloru piwnego.
- Widzimy się za 5 min? - powiedziałem wkurzony. Kolejny raz zaśmiała się, unosząc dłoń do góry.:
- Spokojnie. Za 7 min. Muszę jeszcze iść do szafki. - pokręciła głową.:- Zapomniałam tekstów.
- Mogę ci dać swoje.
- Nie, wolę swoje ! - i pobiegła przed siebie.:
- I , jak tu zrozumieć kobietę. - westchnąłem.: - Tylko się nie spóźnij, bo będzie wpierdal!

Stałem przy oknie w naszej sali muzycznej, gdzie prawie nikt o tej porze tu nie przychodzi. Swobodnie wyjąłem papierosa z paczki. Przysiadłem na parapecie, chwytając zapalniczkę do rąk. Sekundę później poczułem nikotynę, która rozprzestrzeniła się po moim organizmie. Wypuściłem dym z ust, jak zwykle wszyscy oprócz mnie się spóźniają.:
- Palisz ? A gdzie reszta? - usłyszałem znajomy śmiech, a sam podskoczyłem na miejscu. Jednak kiedy tylko chłopak usiadł obok mnie, podałem mu paczkę.:
- Częstuj się. Lily zaraz powinna być, a i mamy nową w zespole. - powiedziałem.:
- Serio?! No to Lily pewnie się cieszy. Nie jest już sama wśród chłopaków. - zaśmiał się, odpalając swojego papierosa.:- Poza tym, gdzie Michael i Calum?
Zaśmiałem się, zgniatając peta, wyrzucając go za okno. Spojrzałem na drzwi, czując, że zaraz ktoś przez nie wleci.:
- Nie będzie ich dziś. - powiedziałem powoli podchodząc do drzwi.:
- Ooo . - powiedział, wypuszczając kolejne kółko. Spojrzałem na niego zdezorientowany, ale ten wybuchł niepohamowanym śmiechem.:
- Brałeś coś, Irwin?
Nagle przez drzwi wparowała Lily z jakąś laską krzycząc.:- Jestem !!
Brunet uniósł dłonie do góry spoglądając na Lily to na nowa przybyłą.:
- Nigdy w życiu, kotek. - udał, ze wysyła mi buziaka, a ja skrzywiłem się. Lily nie odpowiedziała, tylko pokręciła głową. Dobrze wiedziałem, że brunetka zaraz wybuchnie, więc nie czekając na to zapytałem.:
- A kogo mam tu przyprowadziłaś , Lilcia?
- Lilcia? - spytał zdezorientowany Ashton.:- Kiedy zmieniłaś imię ?!
- Co ?! Ohh  zamknijcie się.- przeszła obok mnie i usiadła przed fortepianem, a za nią również jasnowłosa brunetka.:
- To Roselyn Calder, ale woli, jak mówi się do niej Rose. - zaczęła Lily uśmiechając się do dziewczyny.:- A te czubki to Luke i Ashton.
- Hej ! - krzyknął Irwin zamykając okno.:- Gram na perkusji.
- Ok, ja jestem Luke, ale już ci powiedziała nasz śpiew. Gram na gitarze, od czasu do czasu też śpiewam... On też, ale nie lubi się tym chwalić. A ty co potrafisz? - powiedziałem na jednym wdechu i podszedłem do dziewczyny.:
- A ja wiem .. pokręciła tylko głową.:
- Nie martw się pokażę ci co i jak ! - podskoczyła Lily i przytuliła lekko zdezorientowaną Rose do siebie.:- Jeśli chcesz ...
- Spoko, może być. - powiedziała i wymijając mnie usiadła na ławce szkolnej. Uśmiechnąłem się pod nosem, co zdziwiło Lily.:
- I tyle ! - powiedziała Lily, gdy skończyliśmy grać.:- No a teraz przerwa i czekają nas lekcje.
- A czy próby nie powinny być po szkole? - zapytała, energicznie podnosząc się z miejsca. Kiedy chwyciła torbę coś z niej wypadło, jednak ona tego nie zauważyła.:
- Nie, pozwolono nam je robić rano lub po szkole, jak nam pasuje. - odpowiedział Irwin i razem z Lily skierowali się do wyjścia. Rose również wyszła przed tym machając mi nieśmiało na do widzenia."Słodka.." Odprowadziłem ją wzrokiem aż drzwi się za nią zamknęły. Następnie chwyciłem zeszyt w swoje dłonie. Usiadłem na podeście i otworzyłem okładkę. Już po pierwszej stronie wiedziałem, że to zeszyt z jej piosenkami, lub przemyśleniami. Byłem prawie pewny, iż  nie służyło jej to za pamiętnik, dlatego postanowiłem trochę go poczytać. Niestety ja i moja ciekawość.

Everyday is getting worse
Do the same things and it hurts
I don't know if I should cry
All I know is that I'm tryin'
I wanna believe in you
I wanna believe in you
But you make it so hard to do

What's the point of makin' plans
You break all the ones we had
I don't know where we went wrong
Cause we used to be so strong
I wanna believe in you
I wanna believe in you

So why can't you be
Be good to me

I don't ask for much
All I want is love
Someone to see
That's all I need
Somebody to be
Somebody to be
Somebody to be
Good to me
Good to me
Gotta be good to me
Good to me
Please

I used to think I had it all
Then one day we hit a wall
I had hoped you were the one
Where's my dream, where has it gone
I wanted to be with you
Forever just me and you

So why can't you be
Be good to me

I don't ask for much

All I want is love
Someone to see
That's all I need
Somebody to be
Somebody to be
Somebody to be
Good to me
Good to me
Gotta be good to me
Good to me
Please

Przejechałem palcami po lekko wygniecionej stronie, na której znalazło się parę wyschniętych łez.
" Może, jak to pisała to płakała? Jesteś pierdolnięty, Hemmings!! To oczywiste, ze płakała!" - pomyślałem. Westchnąłem, zamykając zeszyt. Nie wiem, jak, ale dowiem się czemu płakała.
                                                        6 kom= kolejny rozdział :)
                      I jeszcze chcę podziękować za 8 komentarzy jezu dziękuję wam :) 

czwartek, 6 marca 2014

Fabuła.

 Roselyn Calder przeprowadza się wraz z matką do Londynu, do cioci. Właśnie tam postanowiły odbudować swoje życie. Jej dotychczasowe, bezsensowne życie zostaje nakreślony barwami. Po przepisaniu przez matkę, Rose trafia do kółka muzycznego, gdzie poznaje grupkę ludzi z podobnymi problemami. Jest tam także Luke Hemmigs, w którym zakocha się Rose, ale czy coś z tego będzie? 

 Od autorki: Hej Wszystkim!
Na wstępie powiem, że mam zamiar spróbować swoich sił, jako autorka opowiadania. Po prostu pomysł na to opowiadanie podrzuciła mi siostra, która dzięki mnie polubiła 5sos. Chciałam się was zapytać, czy podoba się wam ten pomysł. Chcielibyście poczytać coś takieg?