muzyka

niedziela, 13 lipca 2014

7.

 Ważna notka pod rozdziałem !!

Rose
Siedziałam na parapecie, obserwując widok na szkolnym korytarzu. Niektórzy wyjęli swoje drugie śniadanie i zajadali się nim z apetytem, inni rzucali "zośką", a jeszcze inni biegali i znęcali się nad pierwszakami.Machałam nogami, zagryzając wargę. Wciąż pamiętałam usta Luke na swoich. Co ja mam o tym myśleć? Ale co zauważyłam... Luke coraz mniej czasu miał dla Lily. Sama nie wiedziałam dlaczego, ale miałam cichą nadzieję,że to nie z mojego powodu. W końcu zadzwonił dzwonek, sygnalizujący w-f. Zeskoczyłam z parapetu i udałam się do szatni. Jak zawsze i tym razem byłam ostatnia. Nagle usłyszałam trzask drzwi. Podniosłam głowę i moim oczom ukazała się Lily, która podeszła do mnie , gdyż miała szafkę obok. Spojrzałam na nią zdziwiona.:
- Zrobiłaś coś z włosami?
Już wiedziałam co odpowie. Speszona przejechała ręką po włosach i lekko się uśmiechnęła.:
- Nie... ,  a dlaczego ty wyglądasz tak jakbyś mnie pierwszy raz na oczy widziała? - spytała, przebierając się. 
Odwróciłam się, spoglądając na moje ciuchy.:
- Wydaje ci się ... - zaczęłam, przegryzając wargę.:- Ślicznie wyglądasz. - dodałam.:
- Dzięki! - zaśmiała się, a ja udałam się w stronę drzwi.
*
Siedziałam pod ścianą tak, jak pozostali członkowie mojej "pięknej" klasy. Wokół mnie zaczęli ze sobą rozmawiać, a ja siedziałam cicho. Nagle na sale wszedł nauczyciel, pan Wilson z piłką do siatkówki.:
- Zagramy siatkówkę?
Usłyszałam jęk. Spojrzałam w tamta stronę. Niedaleko mnie stała Lily, która schowała twarz w dłoniach. Chyba nie przepadała za tego typu gier zespołowych. Niestety zgłosiła się cała klasy, włącznie ze mną i chłopakami.:
- Luke i Ashton. - wskazał palcem na dwójkę przyjaciół.:- wybierajcie.
Chłopcy energicznie wbiegli na środek sali , a Lily usiadła po turecku zrezygnowana. Mogłam do niej podejść i zapytać, o co chodzi, ale usłyszałam swoje imię.:
-  Rose. - ktoś dobitnie powiedział.:- Biorę cię.
Wstałam, a kątem oka zauważyłam, jak dziewczyna klnie pod nosem. Dobrze wiedziałam, że to Luke mnie wybrał...
Kiedy stanęłam obok niego, chwycił moją dłoń i pochylił się nad moim uchem.:
- Dawno się nie widzieliśmy... Cześć.
- Cześć. - odpowiedziałam uśmiechając się lekko, a moje policzki powoli zrobiły się różowe. Zaledwie dwie minuty później obydwie drużyny stały naprzeciw siebie gotowe do gry.
Lily
Nienawidzę grać w siatkę, ale co ja mogę... Stanęłam z tyłu uważnie obserwując piłkę w grze. Robiłam wszystko, by tylko nie odbijać. Zamieniałam pozycję na każdy możliwy sposób. Ashton oczywiście zauważył to, dlatego po 5 minutach gry kazał, aż wręcz ustawił mnie pod siatką. Spanikowałam, a chłopak podszedł do mnie, obejmując w pasie.:
- Masz grać. - zaczął.:- Wszystko będzie dobrze. - dodał szeptem do mojego ucha, a po moim ciele mimowolnie przebiegły dreszcze. Uśmiechnął się do mnie, a następnie wrócił na swoje stanowisko. Przełknęłam ślinę, dobrze wiedząc, że to skończy się dla mnie tragicznie. Spojrzałam na Luke, który posłał mi uśmiech. W pewnym momencie zauważyłam, jak piłka leci dość szybkim tempie w stronę Rose. Dziewczyna dostała w głowę. Spanikowany pan Wilson podbiegł do niej i krzyknął coś w naszą stronę. No jasne.. KIM! Usłyszałam zduszone "przepraszam" z jej ust. Rose zamknęła oczy, a Wilson wraz z Luke'm zaprowadzili ją w stronę kantorka. 
 *
Przez resztę dnia ich nie widziałam, a nawet sama wracałam do domu. Mam dość. Jak tak dalej nie potrafię udawać! Mój tata coraz częściej pije, a na dodatek bije mnie. Otarłam łzy i weszłam do domu. Od razu udałam się do swojego pokoju.
Tylko Luke i Ashton wiedzą co przeżywam. Jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi. Usiadłam na łóżku, gdyż nie chciałam kolejnej awantury. Włączyłam radio. Nuciłam właśnie,jakoś piosenkę, kiedy do pokoju wszedł ojciec. Zataczał się , a to znaczyło, że jest pijany.:
- A ty co!? Obiad robić, bo jestem głodny.
- Lodówka jest pusta... - zaczęłam, ale tata mi przerwał.:
- Nie kłam, kurwa! - podszedł do mnie i uderzył w brzuch. Z całej siły, mocno. Krzyknęłam z bólu.:
- Do sklepu nie jest daleko. - zakpił.:
- Nienawidzę cię.. - wyszeptałam, ale niestety on to usłyszał. Znów do mnie podszedł i z całej siły uderzył mnie otwartą dłonią w twarz. Upadłam na ziemię, a on bez słowa odszedł. Zostawił mnie - płaczącą na ziemi.
Gdy tylko zamknął się w gabinecie, uciekłam. Biegłam i biegłam, aż na kogoś wpadłam i upadłam.:
- Przepraszam. - powiedziałam wycierając łzy. Chciałam odejść, ale poczułam jak ktoś ściska mnie za ramię.:
- Lily, co się stało? Czemu nie poczekałaś na nas? - zapytał Luke. Dopiero po chwili odwróciłam się twarzą do wszystkich. Rose zakryła usta dłońmi. Nawet Ashton miał grymas bólu na twarzy.:
- Podniósł na ciebie rękę. - stwierdził przez zaciśniętą szczękę.:- Zabiję skurwysyna!
- Nie! - zaczęłam podbiegając do niego.:- To nie on .. T..tylko upadłam na ...
- Ile jeszcze możesz go kryć?- zapytał Luke.:- Lily to przeszło już wszelkie granice....
- Więc? - powiedział Ashton kładąc ręce na mojej talii. Wszyscy oczekiwali mojej odpowiedzi, ale co ja tak właściwie chciałam powiedzieć? Próbowałam wydostać się z uścisku chłopaka. Zresztą na marne.:
- Nie bulwersuj się tak. Chcemy ci pomóc... - spojrzałam na Irwin'a, miałam łzy w oczach. Przytuliłam go, wypłakując się w jego ramię.:
- Obiecaj, że pójdziesz z tym do kuratora? - zaczął Luke, który spojrzał na Rose. No tak ona nie wie co się u mnie dzieje. - pomyślałam, a Ashton odsunął mnie delikatnie od siebie.:
- Obiecaj, Lily. Pójdę nawet z tobą, ale obiecaj. - mruknął i powolnym ruchem odgarną moje włosy za ucho.:
- Obiecuję... - powiedziałam.:- ale nie dzisiaj, proszę.
- No dobrze, a teraz chodźmy do mnie. Opatrzę cię. - powiedział Ashton całując mnie delikatnie w policzek.:
- Mam lekcje baletu...- zaczęłam, ale Rose mi przerwała.:
- Poczekają minutę czy dwie. - spojrzałam na nią, a ona spuściła wzrok.:
- Rose.. ma rację opatrzymy twój policzek i Ashton zawiesie cię na te durne lekcje, pasuje? - zapytał Luke wywracając oczami.:
- No niech już wam będzie.
- To idziemy. - powiedział Ashton wciąż trzymając mnie za rękę.:
- My również idziemy, prawda Rose? - spytał dziewczynę chłopak, łapiąc ja za rękę.:
- Jeśli Lily chce. - zaczęła, a ja potwierdziłam kiwając głową.

#Cześćsiemaelo
Przepraszam za problem z dodaniem rozdziału ale wykorzystuję teraz
ładną pogodę i zawsze gdzie wyciągają mnie znajomi lub rodzeństwo :)
Ale postanowiłam że napiszę wam notkę wcześniej :D
Już tłumaczę
Chodzi o to że w piątek
mnie już nie będzie (lecę do Londynu )
I około miesiąc mnie nie będzie 
więc przez okres miesiąca 
blog będzie zawieszony :( noł
ale to nie jest jeszcze potwierdzone ponieważ moja 
siostra prowadzi dużo blogów więc mogłaby wstawiać rozdziały
ale to wam jeszcze napisze jak będę wiedziała 
Macie tu gifa :D 
Cake <3

poniedziałek, 9 czerwca 2014

6.

Lily
- A może ta? - spytałam pokazując chłopakowi którąś już z kolei sukienkę. Chłopak pokręcił tylko głową i podszedł do szafki. W pewnym momencie chwycił pierwszą lepszą i wcisnął mi ją do ręki.:
- Idź, przymierz. - powiedział i wepchnął mnie do łazienki. "Co za gbur!" - pomyślałam, zakładając bieliznę. (Byłam w ręczniku!) Założyłam na siebie strój i otworzyłam drzwi.:
- Ashton, chodź tu. - powiedziałam, a chłopak wszedł do łazienki i zamknął drzwi.:
- Pomożesz mi zapiąć zamek?
- Pewnie, odwróć się. - powiedział i obrócił mnie plecami do siebie.:
- Tylko bez żadnych... - zaczęłam, ale zamilkłam czując jego dłoń na moich plecach.:
- ... takich, proszę. - dokończyłam spoglądając na niego ukradkiem.:
- Dla ciebie wszystko. - powiedział i zapiął zamek. Zaśmiałam się i odwróciłam się twarzą do niego. Delikatnie poprawiłam kołnierzyk jego koszuli.:
- Mamy po kogoś jechać?- zapytałam powoli.:
- O kurwa! Mieliśmy zgarnąć po drodze Rose, bo Luke się spóźni. - powiedział i otworzył dla mnie drzwi.:
- Szybko, szybko! - dodał, gdy z chodziliśmy ze schodów.:
- Irwin, nie przeginaj! Mam szpilki.. - zaczęłam, a chłopak niespodziewanie wziął mnie na ręce w stylu panny młodej tym samym zmuszając mnie do tego abym oplotła rękami go w szyję.
Rose
Pora kolejny podeszłam do okna sprawdzając czy Lily z Ashton'em czasem nie podjechali. Wnerwiali mnie powoli. Gdyby teraz stali naprzeciwko mnie udusiłabym ich gołymi rękami. Trzydzieści minut przed czasem byłam już wyszykowana. Miałam założoną sukienkę.
A w głowie kłębiła się jedna myśli. "Czy spodoba mu się mój strój?" - miałam na myśli jednego chłopaka-Luke. Jego idealna twarz- Błękitne oczy, blond włosy, lekko zaróżowione policzki, gdy się zarumieni, nienaganny uśmiech. To wszystko wkomponowało się w piękną postać. Jednak moje rozmyślenie przerwał mi dźwięk mojej komórki. Lily.
 - Tak? - odebrałam.:
- Wyjdź przed domu. Za sekundę będziemy!
- Serio? Serio?
- Tak, a czemu nie widzę cię przed domem? - zapytała, a moim uszom doszedł dźwięk klaksonu. Spojrzałam przez okno. Faktycznie Ashton zatrzymał się na podjeździe. No fajnie!
- Ja.. miałam właśnie wychodzić! - wykrzyknęłam zbyt entuzjastycznie podchodząc do drzwi.:
- Dobra, zakładaj buty, a my czekamy w samochodzie. - zaśmiała się.:- Zapytaj mamę o zgodę.
- A spadaj... Idę.
Rozłączyłam się bez pożegnania. Wyszłam przed dom. Lada chwila miało zacząć padać, więc szybkim krokiem, na który pozwoliły mi moje szpilki podbiegłam do auta. Pokiwałam na powitanie głową, co wywołało na ustach chłopak uśmieszek.:
- Mówiłem, że strzeli focha, ale będę dobroduszny i wezmę od ciebie tylko 10 funtów, mała. - skierował swoją wypowiedź do Lily, która z nieciekawym wyrazem oddała mu pieniądze.:
- Dzięki, miło się robi z tobą interesy! - powiedział, po czym ruszył z piskiem opon. Mało brakowało, a wpadlibyśmy na staruszkę, która chyba słabo widziała, gdyż miała czerwone światło, ale na szczęście Ashton wykazał się szybki refleksem. Wpadliśmy do lokali spóźnieni o dobre 15 minut. Oczy dużej części ludzi siedzących w lożach zwróciła się w naszą stronę. Nawet jakiś chłopak spojrzał na mnie oblizując czy tym swoje usta językiem.:
- Hej Ashton! Tu jesteś! - doszedł nas wrzask Calum'a. Rzuciłam okien na nasz stolik. Nie było Luke... Przyjaciółka chyba wiedziała o kim myślę, bo po chwili powiedziała.:
- Spóźni się.
Michael wskazał mi ręką bym usiadła, a kiedy to zrobiłam zapytał.:
- To co sobie życzycie do picia? - zaśmiał się.:
- Pepsi dla mnie. - powiedziałam, przez to prawie wszyscy oprócz Lily wybuchli śmiechem. Dziewczyna przewróciła oczami i powiedziała.:
- Dajcie jej spokój, ok?
- Lily, spokojnie.... - jęknęłam, ale ona uśmiechnęła się tylko i wskazała głową na Michael'a.:
- Dla mnie to samo.
Mimo tego chłopak uśmiechnął się głupkowato, ale nie odezwał się słowem. A reszta wyczekiwała na moją reakcję. "O co im chodzi?" - pomyślałam, kiedy Cal powiedział.:
- Długo zamierzasz siedzieć w kurtce?
- Ooo! - wybuchłam głośnym śmiechem.:- Dzięki, za wskazówkę!
- Nie ma za co. Musiałem się w końcu odezwać. A teraz... pijemy czy idziemy tańczyć? No chyba, że chcecie jedno i drugie, bo ja nie mogę się zdecydować.
Taniec - bardzo kusząca propozycja, ale nie ma Luke. Nie chciałam siedzieć tu, jak  kretynka, a w ostateczności siedzieć w ciszy popijając pepsi, kiedy rozpierała mnie energia.:
- Może .. Chodźmy tańczyć!
- Dla ciebie wszystko, mała! - usłyszałam za plecami. Jak jeden mąż wszyscy odwróciliśmy głowy w stronę skąd doszedł do nas głos. Luke!
 Głośna muzyka wydobywała się z głośników. Właśnie leciała Conor Maynard - Animal ft. Wiley. Uwielbiam ten kawałek.:
- No to czas rozkręcić imprezę! - krzyknął Luke, dając mi do ręki trzecie z kolei piwo. Tak, piłam piwo. W mgnieniu oka wypiłam jej zawartość i chciałam pochwycić już czwarte, ale chłopak mnie zatrzymał.:
- Hola! Nie tak szybko! Będziesz pijana zanim zdążę ci o czymś powiedzieć! - zaśmiał się Luke. Chyba miał rację. Już czułam, że piwo zaczęło na mnie działać. Spojrzałam na siedzącego obok mnie przyjaciela. A po chwili mój wzrok spadł na jego usta. Usta - ciekawe, jak one smakują? Przysunęłam się do niego i bez ostrzeżenia wpiłam się w jego usta. Niestety zdezorientowany odepchnął mnie delikatnie od siebie.:
- Rose, co ty robisz? - zapytał z lekkim uśmiechem na ustach. Zachichotałam, nie ukrywając tego. Zakryłam usta dłonią.:
- Niccc, chciałam tylko sprawdzić czy plotki o tym, że świetnie całujesz jest prawdą. - ponownie się zaśmiałam.:
-Jesteś pijana. - zganił mnie.:
- A pieprzyć to! - po tych słowach ponownie pocałowałam chłopaka. Tym razem odwzajemnił pocałunek. Te plotki okazały się prawdą - całował nieziemsko. Jego usta były to tego stworzone. Nie chciałam o niczym innym myśleć. Liczyło się tylko tu i teraz. Ja i on. Przyciągnął mnie do siebie, przez co usiadłam na nim okrakiem. Założyłam swoje ręce na jego szyi, kiedy on złapał mnie za udo. Luke zszedł pocałunkami na moją szyję, po czym oderwał się na chwilę ode mnie by wyszeptać mi do ucha.:
- Pozwól, że zrobię ci malinkę.
I po tych słowa nie pamiętam co było dalej.
Ashton
Cały czas tańczyłem z Lily. W pewnym momencie dziewczyna pociągnęła mnie do baru. Zamówiliśmy kolejnego już drinka i wypiliśmy jednym duszkiem, następnie wróciliśmy na parkiet. Nagle dziewczynie zakręciło się w głowie, postanowiłem, że usiądziemy na chwilę na kanapie. Kątem oka zauważyłem Luke, jak całuje Rose. Czy mu zazdrościłem? Pewnie! Położyłem rękę na kolanie Lily. Popatrzyła na mnie pytającym wzrokiem, ale po chwili uśmiechnęła się niepewnie. Wiedziałem co muszę zrobić. Przysunąłem się do niej i namiętnie pocałowałem w usta. Czułem, jak Lily się uśmiecha. To był chyba najcudowniejszy moment w całym moim życiu.Przerwałem pocałunek czując, że muszę zaczerpnąć powietrza. Popatrzyłem w stronę Luke, który pokiwał mi głową. Złapałem Lily za rękę i znów pognaliśmy na parkiet.:
- Wiesz co? Świetnie całujesz... - powiedziała nieśmiało moja towarzyszka.:
- Serio? A ty jesteś piękna. - ostatnią część powiedziałem tak cicho, by Lily tego nie usłyszała.:
- Mówiłeś coś?? - spytała nagle, pochylając się w moją stronę.:
- Nie, nic.... 
Tańczyliśmy jeszcze długo, aż w pewnym momencie podszedł do nas Michael informując, że już się zbieramy.
Przepraszam przepraszam 
Wczoraj 
w ostatniej chwili dowiedziałam sie że jedziemy na urodziny Suuuper -_-
i całkowicie zapomniałam wstawić następny rozdział
więc wybaczcie 
Następny rozdział moje misie ^^
Pojawi się w piatek
i proszę chociaż o
14 kom 
:D

piątek, 6 czerwca 2014

Ogłoszenie !

Okey 
Brawa dla mnie postanowiłam ruszyć mój zadek i napisać dla was post :)
Jak wiecie nie było mnie długo.....okey bardzo długo
ale już się tłumaczę 
jak u każdej osoby jak i u mnie było poprawianie przedmiotów -_-
6 super 
poprawiłam i wracam do pisania
Więc rozdział pojawi się
w niedzielę
Do zobaczenia 5sosfam :D

piątek, 2 maja 2014

5.

 Ważna notka pod postem!


Rose
 Stałam obok Lily, która wpatrywała się w Ashton'a. Milczała, jakby była zagubiona w swoich myślał. Wzięłam głęboki wdech i chciałam się już odezwać, kiedy to poczułam, jak Luke objął mnie i ją ramieniem.:
- I, jak tam dziewczyny? - zapytał, a ja, jak to ja musiałam coś palnąć.:
- Przejmujesz się?
- Mi nic nie jest... Ile razy mam się powtarzać. - odparła Lily i wyswobodziła się z objęć chłopaka.:
- Jeśli skończyliśmy to ja już pójdę. Na razie! - dodała i bez skrupułów opuściła salę.:
- Nie martw się o nią. - ucałował mnie w czubek głowy.:- Lily ma trudny charakter.... Zobaczysz, przyjdzie cię przeprosić i będzie jak dawniej.
- A ty się nie martwisz? - odsunęłam się ode niego, bym mogła spojrzeć mu w oczy.:- Zresztą.. polubiłam ją. - przymknęłam powieki.-  Ciebie i.. resztę chłopaków. Ma prawo się złościć. Jak ja mogłam ją tak potraktować? Dawała mi tylko radę... - wyszeptałam. Zanim zdążyłam cokolwiek dodać Luke przygarnął mnie do siebie mówiąc.:
- Będzie dobrze. - odparł, a na mojej twarzy pojawił się rumieniec. Pożegnałam się z chłopakiem i szybkim krokiem udałam się na korytarz.
Luke
Byłem rozdarty. Owszem martwiłem się o Lily, ale także i Rose wiele dla mnie znaczyła. Powiem szczerze, że dziewczyna coraz bardziej mnie intryguje. Potrafi walczyć o swoje, a później jest krucha niczym mała dziewczynka. Również chciałem opuścić klasę, ale kątem oka zauważyłem Irwin'a, który siedział na parapecie. Niepewnie podszedłem do niego, drapiąc się po karku. Obserwował każdy mój najmniejszy ruch.:
- Cały czas tu byłeś? - spytałem.:- Myślałem, że poszedłeś za Lily. - dodałem. Odruchowo pokręcił głową. "Co z nim?! Czyżby pokłócił się z nią?"
- Powinieneś pogadać z jej ojcem. - zrezygnowanym wzrokiem spojrzał na okno. Moje oczy rozszerzyły się ze zdziwienia. Dobrze wiedziałem, że Lily ma piekło w domu, przez ojca alkoholika. A jeszcze do nie dawna było wszystko w porządku... Do momentu, kiedy:

Dwa miesiące wcześniej. Byliśmy wszyscy w domu u Lily. Dodatkowo dziewczyna miała urodziny, a jej rodzice pozwolili urządzić jej przyjęcie dla kilku znajomych. Pani Collins pojechała po tort, nie wiedzieliśmy jeszcze, że nie wróci...
- Tato, nie mogę dodzwonić się do mamy. - powiedziała nagle, spoglądając z niepokojem na ojca, który wstał z miejsca. Popatrzył na każdego z osobna.:
- Zadzwonię do cukierni do, której pojechała.. Może jeszcze tam jest...
Ashton podszedł do Lily i przytulając mówił,że na pewno ma wyłączoną komórkę. W pewnym momencie usłyszeliśmy, jak ktoś tłucze coś szklanego. Co później okazały się talerze. Poszliśmy za tym dźwiękiem i naszym oczom ukazał się Pan Collins, który był sprawcą całego zajścia.:
- Tatko, co się dzieje? Czemu tłuczesz talerze? Mama nie będzie tym zadowolona.. - zaczęła Lily podchodząc do ojca. Chciała go przytulić, ale on ją odtrącił. Chciałem na niego nakrzyczeć, co on robi?! Przecież to jego córka, ale on zaczął krzyczeć.:
- To twoja wina, gdyby nie twoje durne urodziny Amelia by żyła!!!  ZABIŁAŚ JĄ ! - i zanim ktokolwiek zareagował uderzył Lily w policzek, po czym wybiegł. To był pierwszy raz, kiedy podniósł na nią rękę i ostatni raz kiedy widziała na oczy mamę...

Przegryzłem wnętrze policzka. Coraz częściej mam ochotę zabić tego skurwiela, ale nie mogę bo jeszcze bardziej bym skrzywdził Lily. Była dla mnie, jak siostra, oddał bym wszystko by była  taka, jak dawniej.:
- Ashton, staram się, jak mogę,ale też mam swoje życie. - powiedziałem, a chłopak spojrzał na mnie.:
- Pomagam ze wszystkich sił, ale boję się, że Lily ma dość moje pomoc. Owszem nie przestanę jej pomagać, ale sam widzisz... - zacząłem bezradnie rozkładając ręce. Usiadłem obok niego. W środku cały drżałem z nerwów, nie wiem czemu dla miałem obawy co do Lily i Rose...
- Powiedźmy, ze ci wierzę. - zaczął powoli.:- Ale jeśli ona coś sobie zrobi, a co gorsza on coś jej zrobi, obiecuję, że ja wkroczę do akcji i nie będzie tak ulgowo. - po tych słowach wstał i wyszedł z sali, mówiąc krótkie "cześć." Odetchnąłem.:" Ale mam życie do dupy!"

Wyszedłem na hol. Moim oczom ukazała się Rose. Biedna znów mocowała się zamkiem od szafki. Mimowolnie na moich ustach pojawił się uśmiech. Ta dziewczyna naprawdę jest niesamowita. Wzruszyłem ramionami. Nagle z tłumu wybiegli oni: Michael i Calum. Podbiegli do mnie.:
- Stary, słyszeliśmy o czym mówiliście z Ashton'em! - krzyknął Cal, przez co walnąłem go w ramię.:
- Chcemy pomóc.
Zdążyłem zauważyć, jak Michael kiwa ochoczo głową.:
- Chłopaki to fajnie, ale ...- zacząłem , ale Cal mi przerwał.:
- Tylko nie mów, że Lilcia nie chce naszej pomocy. Przecież jesteśmy przyjaciółmi, prawda?
- Tak, ale w każdym razie, Lily by się wkurzyła...-  westchnąłem, odwracając się w stronę przyjaciela.:- to jej życie.. Zrozumcie.. Ja znam ją od dziecka i ... - trudno mi było powiedzieć cokolwiek sensownego. Cal chciał się już odezwać, ale Michael zmroził go wzrokiem.:
- Wiem o co ci chodzi, Luke. - burknął niespodziewanie.:- Ale jeśli chciałbyś z kim pogadać to wiesz, gdzie jesteśmy.
Uśmiechnąłem się w odpowiedzi. Poklepałem go po ramieniu, a następnie krzyknąłem do obojga, że muszę znaleźć Lily. Okręciłem się, wyjmując komórkę z kieszeni. Nagle zmroziło mnie w podłogę, kiedy zauważyłem , że miałem AŻ sześć nieodebranych wiadomość, w czym cztery były od mojej najlepszej przyjaciółki. Chciałem odpisać, kiedy poczułem ból w ramieniu. Spojrzałem w bok, a moim oczom ukazała się się ciemnowłosa brunetka, która wręcz miała w oczach łzy. Bez słowa przygarnąłem dziewczynę do siebie, a z jej ust wyszedł niespodziewany jęk rozpaczy.:
- Ciii....kochanie... Jestem tu.- powiedziałem cicho, a uczniowie, którzy nas mijali patrzyli na nas, jak na jakiś modeli." Kurwa, niech się odwalą!" - pomyślałam, delikatnie głaszcząc dziewczynę po plecach.:
- Mam dość... P..powiedź, że mam po co żyć... Ż..że ..będz..zie ok. - wyszeptała zacinając się w paru słowach.:
- Co się stało? - odchyliłem ją lekko od siebie i spojrzałem prosto w oczy.:- Lily, będzie dobrze. Tylko powiedź co się stało?!
- Dlaczego jestem taką suką? - powiedziała, a następnie opuściła wzrok skupiając się na swoich butach. Przewróciłem oczami. "Dlaczego jestem taką suką? " - to pytanie powtarzało się w mojej głowie, jakby czekało.. Nie wróć, domagało się odpowiedzi.:
- Lily, nie jesteś ...-  zacząłem, a dziewczyna uniosła głowę, słuchając mnie uważnie.:.. Nie wiem skąd ci to przyszło do głowy, ale nikt tak nie uważa. Nie daj mi skończyć... - chciała mi przerwać, ale uciszyłem ją kładąc jej palec na ustach.:
- A jeśli tak myśli to ci zazdrości. Jesteś utalentowana, piękna, wrażliwa i mógłbym jeszcze wymieniać, ale rzecz w tym... Że, każdy ma problem. Ty masz ich aż nadto, ale dajesz sobie radę. Jesteś dla mnie ważna i, gdy czujesz się źle jestem zawsze tu dla ciebie, rozumiesz? Kocham cię mała! - powiedziałem to co czułem, a kochałem ją, jak młodszą siostrę, którą trzeba chronić. Przytuliłem ją mocno do siebie, kładąc głowę na jej ramieniu.:
- Co ja bym bez ciebie zrobiła.. Dziękuję! - wyszeptała. W ramie w ramię wyszliśmy przed szkołę, gdzie czekali na nas pozostali. Lily od razu rzuciła się w ramiona Ashton'a, który zdezorientowany po chwili objął ją w talii. Spojrzałem na Rose, która uśmiechnęła się do mnie nieśmiała."Widzę, że wszystko idzie w dobrym kierunku..."


Hey!
Chciałam poinformować, że żyję i, że blog nadal jest aktywny.
Obiecuję, że się poprawię. Przepraszam. że troszkę zaniedbałam tego bloga,
ale miałam tyle nauki, że ogólnie prawie wgl nie byłam na laptopie (szlaban za złe oceny :P) 
Obiecuję, że będę pisała częściej!

Kocham was mocno!
15kom=next rozdział!




poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Oficjalny zwiastun.


 Zapraszam na oficjalny zwiastun, który przybliży wam historię każdego z bohaterów. Serdecznie dziękuję Sylwii za wykonanie. Serdecznie zapraszam również do wyrażania swoich opinii przez komentarze. :3

 

wtorek, 8 kwietnia 2014

4.

Luke
- Tee puszek, wstawaj!! - usłyszałem głos Lily, po czym poczułem, jak ktoś rzucił się na mnie, przygniatając do łóżka swoim cielskiem. Jak zwykle wszyscy dookoła martwili się czy zdążę do szkoły, a przecież miałem do niej zaledwie pięć kroków.:
- Irwin, złaź ze mnie.. - odburknąłem pod nosem i bez cackania zrzuciłem chłopaka na podłogę.:
- Ej! To tak dziękujesz za pomoc? - odparł dąsając się. A Lily, jak to ona zaczęła prawić nam kazanie co można, a co nie. Ona się chyba nigdy nie zmieni. Zignorowałem ich i ruszyłem do łazienki. Tam wziąłem szybki prysznic i ubrałem się w świeże ciuchy. Gdy tylko wyszedłem, w pokoju zastałem tylko dziewczynę.:
- Coś na chłopaka dużo czasu spędzasz w łazience. - odparła pod nosem. Na moje szczęście usłyszałem to. Szybko podszedłem do niej i by zatamować przeprosiny, pocałowałem ją w policzek.:
- Jak tam noc w jednym pokoju z Ashton'em? - mrugnąłem do niej.:
- I tak ci nie powiem.. - zaczęła, ale zamilkła, a na jej twarzy pojawił się smutek.:
- Boję się o tatę.. O.on znów pije.. - dodała.:
- Aaa moje ty maleństwo.. - przytuliłem ją mocno do siebie. Nie płakała, a powinna. Może u Ashton'a wylała rzekę łez?
- A, jak ci idzie z Rose? - zapytała, a następnie okręciła się na pięcie i wyszła z pokoju. Przez całą drogę zastanawiałem się, jak podejść do dziewczyny. Bałem się, że jak odkryje, że mam jej notatnik z tekstami, a tym bardziej, ze je czytałem!
Nagle zauważyłem Rose idącą przed nami. Ukradkiem spojrzałem na naszą parkę, która szła za mną. Ashton pokiwał mi głową, by podszedł do dziewczyna, a Lily uniosła kciuki do góry."Wariatka." - pomyślałem, kiedy wpadłem na dziewczynę, do której chciałem zagadać.:
- Szlak...
Od razu zabrałem się za zbieranie książek, które wypadły z torby. Kątem oka zauważyłem, jak na chwilę unosi głowę, a później na jej twarzy występują te słodkie rumieńce.:
- Dziękuję. - powiedziała Rose, gdy wszystko znalazło się z powrotem w jej torbie. Zagryzła wargę, próbując nie wybuchnąć śmiechem. Czekaj.. ona chciała się ze mnie śmiać! Podałem jej swoją rękę.:
- Hej, właśnie cię szukałem.
Niepewnie podała mi dłoń.:
- Cześć Luke! - uśmiechnęła się do mnie.:- A ja szukałam ciebie, wiesz?
- Wiem. - odpowiedziałem jej najlepszym uśmiechem. Była piękna, taka niewinna, słodka... Ok, wróć na ziemię Luke!
- To..co idziemy? - powiedziała szybko i zanim ja zareagowałem już szła w kierunku szkoły. Nie czekając dłużej podbiegłem do niej i złapałem ją za nadgarstek.:
- Nie uciekaj. Pójdziemy razem?
- Yhm.. pewnie. - wzruszyła ramionami.:- Po prostu myślałam, że... A nie ważne!
Zaśmiałem się pod nosem, a ona spojrzała na mnie z uniesionymi brwiami. Nie do końca skumałem o co jej chodzi.:
- A o czym to moja, mała myślała? - nie przestawałem się chichotać.:- Nie, spoko nie odpowiadaj, jak nie chcesz.
Nagle spuściła głowę. "Czyżbym coś złego powiedział? Musze zapytać Ashton'a później."
- Co masz pierwsze? - z rozmyślenie wyrwał mnie jej dźwięczny głos.:
- Eee jesteśmy w tej samej klasie, pamiętasz?
- Poważnie!? - odburknęła cicho.: Ooo.
Westchnąłem, kiwając głową. Starałem się nie wybuchnąć śmiechem. Wszyscy wiedzieli, że lubię od czasu do czasu po wagarować sobie, ale dzięki Lily przestałem..
- Zapomniałam, wybacz.. - stanęła przede mną, gdy stanęliśmy obok drzwi wejściowych.:
- A teraz idę na lekcję, bo w przeciwieństwie do ciebie nie muszę czekać na dwójkę szpiegów. - uśmiechnęła się.:
- Dwójkę ...CO?! - krzyknąłem odwracając się do tyłu, gdzie ujrzałem Ashton'a z Lily, którzy udawali, że dopiero przyszli. Odwróciłem się w stronę Rose. Obserwowała każdy mój ruch. W pewnym momencie pochyliła się w moją stronę, a naszym uszom doszedł zduszony pisk Lily. "Dostanie wpierdal." - pomyślałem, gdy poczułem usta dziewczyna na swoim policzku.:
- Do zobaczenia, Luke.
- Obiecuję, że cię obronię.. - wyszeptałem, obserwując, jak znika za drzwiami budynku szkolnego.
Ashton
Oparłem się całym ciałem o ścianę, głęboko przy tym ziewając. "Jak długo trzeba na nią czekać?" W pewnej chwili postanowiłem oderwać się od ściany i iść po dziewczynę, kiedy ktoś powalił mnie na ziemię. Zdenerwowany wstałem i z wymalowanym szokiem na twarzy stwierdziłem, że osoba, która na mnie wpadła była Lily.:
- Co ty tu robisz? - spytałem po chwili. Jęknęła w odpowiedzi.:
- Szłam do ciebie, nie widać?
Uśmiechnąłem się lekko i wystawiłem rękę w jej kierunku. Dziewczyna zmierzyła mnie wzrokiem, po czym chwyciła wyciągniętą dłoń. Moją uwagę przykuł jeden szczegół. Kiedy podnosiłem ją z ziemi, z ramienia zsunął jej się kawałek beżowego sweterka. Ujrzałem bandaż, który przechodził przez całe ramie."Ben!"
Collins szybko zauważyła na co patrzę, więc poprawiła ubranie. Widziałem, jak w jej oczach stanęły łzy.:
- No więc... - zaczęła, zagryzając dolną wargę. Nie chciała na mnie spojrzeć.:- Widzimy się na próbie.
- Poczekaj. - zdążyłem chwycić ją za nadgarstek.:
- Nie, puść Ashton. - wymamrotała, odwracając się. Chciałem coś powiedzieć, ale dziewczyna odeszła, a na jej miejsce pojawił się Calum.:
- Nie wiem czy ci mówiłem, ale jesteśmy głównymi organizatorami koncertu, który jest za miesiąc.- w jego głosie można było wyczuć zdenerwowanie.:- Nie mamy grupy...
- Nie? A my, Lily i Rose to nie grupa? - uśmiechnąłem się, choć tak naprawdę chciałem to wszystko rzucić i pobiec za Lily.:
- No tak, ale wiesz... Musi być nas więcej. - pochylił się.:- A może zrobimy przesłuchanie?
- Zapytamy na próbie, ok? - odparłem kierując się do klasy.
Rose
Matematyka- znienawidzony przeze mnie przedmiot. Odwróciłam się w stronę blondyna. Siedział pochylona nad jakimś zeszycie i czytał go nie zwracając najmniejszej uwagi na otoczenie. Zaśmiałam się pod nosem.:
- Ehh dziewczyno czemu do niego nie zagadasz?- zapytała niespodziewanie Lily, siadając za mną.:
- Co ty wygadujesz? - odpowiedziałam, wbijając nieśmiałe spojrzenie w moją przyjaciółkę. Chyba mogę ją tak nazwać, prawda? Zauważyłam, jak brunetka wymienia się uśmiechem oraz spojrzeniem z Luke'm.:
- Nie podoba ci się?
- Lily, proszę cię... - zaczęłam ostro.:- nie powinnaś mi mówić z kim powinna być, a z kim nie. A może on już z kimś jest?
- Widzę, ze ci się podoba...
- Daj mi spokój. - powiedziałam, zwracając się z powrotem w kierunku tablicy. Kiedy tylko zaczęła się przerwa zaczęła szukać Lily, która równo z dzwonkiem wybiegła z sali. Nawet nie zwracając uwagi na krzyki ze strony Luke i Ashton'a. Musiałam ją przeprosić za moje wredne zachowanie.:
- Rose! - usłyszałam dźwięczny głos Luke.:
- Szukam Lily widziałeś ją, może? - zapytałam z nadzieją w głosie. Twarz chłopaka zmieniła się. Teraz był skupiony tylko na mnie.:
- Tak, ja właśnie w tej sprawie. Kazała mi cię odszukać i pogadać o koncercie, o jakiś problemach emocjonalnych czy jakoś tak... - powiedział, a mnie zamurowało.:
- Przepraszam, że co?
- Oj dziewczyny, ale wy macie problemy. Dajcie sobie z liścia i po kłopocie. - zaczął, a po chwili pochylił się w moją stronę.:-
- A jeśli chodzi o mnie to lubię takie złośnice. - odwrócił się na pięcie i ruszył w swoje miejsce dodając.:
- Widzimy się na próbie!
Westchnęłam, spuszczając głowę. W pewnej chwili zauważyłam Calum'a i Michaela. Podbiegłam do nich.:
- Kurwa, czy wy zdajecie sobie sprawę, jakie mam przerąbane życie!
Spojrzeli na mnie zdziwieni, a Hood poklepał mnie ręką po ramieniu.:
- Dziewuszko, nie łam się. - powiedział.:- Damy ci okazję, byś pobyła sam na sam z Luke'm. - dodał wycofując się o krok do tyłu.:
- I wy też przeciwko mnie.
Przegryzłam wargę próbując się uspokoić. W tej chwili chciałam kogoś zabić, a to wszystko przez to, że podoba mi się Luke. Odwróciłam się do nich plecami i udałam się do sali, gdzie mieliśmy mieć próbę.
Lily
Byłam sama w klasie grając na pianinie.  Usłyszałam odchrząknięcie, więc odwróciłam się w daną stronę. Przy drzwiach ujrzałam Ashton'a z lekkim uśmiechem na twarzy. Skrzyżowałam ręce na piersi, próbując wyglądać poważnie, ale nigdy mi to nie wychodziło.:
- Dla mnie zawsze będziesz wyglądać na uczuciową dziewczynę, Lily. - powiedział i zaczął powoli iść w moja stronę.:
- A po za tym od kiedy grasz takie smutne melodie?
- Sama nie wiem. - warknęłam.:- Dlaczego tu jesteś? - powiedziałam i spuściłam głowę w dół.:
- Czy to nie oczywiste? - stanął obok mnie i wzruszył ramionami.:
- Ah, więc teraz mam się domyślać co autor miał na myśli? - wstałam i chciałam go ominąć, ale on owiną ramiona wokół moje talii i przytulił do siebie.:
- Jesteś wkurzająca.
- Chcesz coś jeszcze dodać? - poczułam, jak pocałował mnie w czoło.:- Bo to co to mnie mówisz jest bardzo interesujące.
- Podobasz mi się. - powiedział bez zawahania. W tym momencie nie mogłam nic wydusić. Nie miałam pojęcia, że podobam się właśnie mu.:
- Możesz powtórzyć...
- Podobasz mi się , Lily. - powtórzył, a na mojej twarzy ukazał się rumieniec.:
- Ashton, co ty mówisz? - zmrużyłam oczy, a on poluźnił ramiona, tak jakby czuł, że chcę od niego odejść.:
- A co tu się dzieje?
Uniosłam wzrok i napotkałam Hemming'sa i resztę. Wszyscy szerzyli się, jak jakieś myszy do sera. Czy czułam coś podobnego do Ashton'a? Zagryzłam wargę i odeszłam od chłopaka.:
- Nic nie warte waszej uwagi. - powiedziałam, obrzucając spojrzeniem Irwin'a.:
- Dokładnie, zacznijmy w końcu próbę. - powiedział omijając mnie.


piątek, 28 marca 2014

3.

Rose
Przed oczami wciąż miałam przedramię Lily owinięty bandażem. Zastanawiałam się, po co jej on. Wydawało mi się również, że ją i Luke coś łączy, za co natychmiastowo karciłam się."Przecież łączy ich przyjaźń!" W szkole przecież pełno przyjaźń męsko-damskich, prawda? Przymknęłam powieki, przypominając sobie nagle mojego ojca przed wypadkiem. Czułam w moich oczach łzy. Przystanęłam na chwilę, unosząc głowę by czasem się nie popłakać, co nie zdało egzaminu. Poczułam, jak słone łzy spływają po moim policzku. To wszystko przez to, że wtedy padało. Nienawidzę siebie za to, że go wtedy nie zatrzymałam, zamiast jechać na to głupie spotkanie mógł zostać w domu i ..... 
Otarłam mokre policzki wierzchem dłoni. Zrobiłabym coś dobrego, ale teraz za późno.:
- Tak tęsknię za tobą , tato... - wyszeptałam pod nosem, kopiąc pierwszy lepszy kamień. Łzy leciały coraz szybciej, a ja nawet ich nie powstrzymałam. Po tym właśnie incydencie, zamknęłam się w sobie, na dość długo. To przez dręczenie w szkole przeprowadziłam się z mamą do Londynu. Na domiar tego wszystkiego, została mi ta cholerna nieśmiałość, ale kto by pomyślał, że Lily ma na mnie taki pozytywny wpływ. Chciała bym tylko, by Luke mnie polubił...
Lily
Jestem akurat przed drzwiami swojego domu, kiedy to właśnie z nich wychodzi mój ojczulek. Chciałam go bez słowa ominąć, ale on postanowił przytrzymać mnie za nadgarstek.:
- A ty dokąd?
- Do domu... zaczyna padać. - powiedziałam, powstrzymując jęk frustracji. Uśmiechnął się wrednie i powiedział.:
- Ty dziś nie wejdziesz do domu. Idź do koleżanki, czy co tam chcesz. Mam dzisiaj spotkanie biznesowe. - Już miał zamknąć mi drzwi przed nosem, kiedy w progu włożyłam stopę. Zaczęliśmy się przepychać, ale jak zawsze tata wygrywał.:
- Zjeżdżaj i wróć jutro! - warknął.:
- Wiesz, co pieprze to! - odkrzyknęłam. W końcu odpuścił, ale ja nie weszłam do środka tylko ruszyłam przed siebie. Los chciał bym została z alkoholikiem, a nie z aniołem, którym była moja zmarła mama. Zanim się zorientowałam, stałam pod domem Irwin'a. Podeszłam do drzwi, chcąc zapukać, kiedy to usłyszałam.:
- Lily? - zapytał Ashton, a ja momentalnie zbladłam. Doskoczył do mnie i odwrócił w swoją stronę. Zamknęłam oczy, by nie widział moich łez.:
- Chodź to środka. W końcu nie będziemy tu tak stali i mokli,prawda?
Luke
Rzuciłem plecak w kąt pokoju i usiadłem na łóżku, przy okazji otwierając okno. Lubiłem gdy pada, dźwięk kropli deszczu uderzających o szybę. Przymknąłem powieki, opierając się o ścianę. Zastanawiałem się co ukrywa Lily i od kiedy nie mówi mi o swoich problemach ... Wydawało mi się, że odsuwa się ode mnie. A Rose? Jeszcze przez moment wpatrywałem się w widoki, po czym pokręciłem głową i odszedłem do biurka, przedtem zamykając okno. Bębniłem palcami o blat, bijąc się z myślami. Z jednej strony czytanie cudzych tekstów było niegodziwe i wstrętne, ale z drugiej strony Rose miała ogromny talent.:
- Pieprzyć to. - warknąłem pod nosem, szarpiąc plecakiem, poszukując zeszytu. Otworzyłem go na kolejnej stronie, na której zauważyłem tytuł piosenki "Hurt" . Oblizałem usta i zacząłem czytać.:

Seems like it was yesterday when I saw your face
You told me how proud you were, but I walked away
If only I knew what I know today
Ooh, ooh
I would hold you in my arms
I would take the pain away
Thank you for all you've done
Forgive all your mistakes
There's nothing I wouldn't do
To hear your voice again
Sometimes I wanna call you
But I know you won't be there
Ohh I'm sorry for blaming you
For everything I just couldn't do
And I've hurt myself by hurting you
Some days I feel broke inside but I won't admit
Sometimes I just wanna hide 'cause it's you I miss
And it's so hard to say goodbye
When it comes to these rules, yeaah.
Would you tell me I was wrong?
Would you help me understand?
Are you looking down upon me?
Are you proud of who I am?....
Skrzywiłem się, gdyż piosenka była nie skończona. Obracałem zeszyt w dłoniach, zastanawiając się kogo straciła. Równie mocno zszokowało mnie to, że tak strasznie to przeżyła.:
- Luke!- usłyszałem krzyk mojego ojca z dołu.:- Dzwoni Ashton. Mówi, że to pilne!
Przewróciłem oczami, odkładając zeszyt z powrotem do torby. Postanowiłem wypytać o to dziewczynę później.
Rose
Wbiegłam do domu, robiąc mokre plamy na umytych przed sekundą panele.:
- Przepraszam! - krzyknęłam, wbiegając szybko do pokoju. Gdy tylko zamknęłam drzwi, zjechałam po nich na dół, dusząc w sobie krzyk słabości. Kiedyś spotkałam się z głupim pytaniem "Czy można z kimś tak mocno tęsknić by pragnąć śmierci by być bliżej tej osoby?"

Owszem, można i ja jestem tego żywym dowodem. Żywym? Tak, ale na jak długo? Westchnęłam wkurzona, rzucając się na torbę szkolną. Chciałam dopisać tekst. Wysypałam z niej wszystkie zeszyty i książki w poszukiwaniu jednego, najważniejszego w całym moim życiu zeszytu. Usłyszałam, jak mama wchodzi po schodach, moje serce biło coraz szybciej. W pewnym momencie zaczęła pukać do drzwi.:
- Rose? Skarbie, wszystko w porządku? - spytała delikatnie.:- Otwórz drzwi, proszę.- dodała. Pokręciłam głową, mierzwiąc dłonią poplątane jasno brązowe loki.:
- Zgubiłam notatnik z tekstami...
Ashton
Kiedy Lily weszła do mojego pokoju, chwyciłem ją za ramię. Odwróciła się.:
- Może mi powiedzieć co się stało. - powiedziałem z nadzieję w głosie. Spojrzała na mnie niepewnie.:
- To przez mojego ojca. - próbowała zabrzmieć lekceważąco, jednak jej głos zadrżał. Zrobiłem krok naprzód patrząc uważnie na twarz dziewczyny. Kiedy nie wyraziła sprzeciwu, pokonałem resztę drogi, po czym chwyciłem drobną brunetkę w swoje ramiona. Początkowo stała nieruchomo, lecz po chwili uniosła drżące ręce i objęła mnie w pasie. Wtuliła głowę w moją pierś, a ja oparłem swoją brodę na głowie Lily, a kciukiem delikatnie gładziłem jej plecy, chcąc ją w ten sposób uspokoić.:
- Nie przejmuj się nim .. Ogarnie się.- szepnąłem jej do ucha. Nagle Lily podskoczyła, gdy w progu drzwi pojawiła się moja mama. Szybko odsunęła się ode mnie, jednak ja wciąż trzymałem rękę na jej biodrze.:
- Przyniosłam dla Lily piżamę od twojej siostry. - powiedziała kładąc na komodzie ciuchy. Spojrzała ukradkiem na moją dłoń znajdującą się, według niej za blisko Lily. Pewnie ma rację. Dziewczyna kiwnęła głowę w podzięce zerkając na mnie nerwowo. Przyglądałem się jej ze skupieniem zagryzając dolną wargę, a po chwili niechętnie zdjąłem swoją dłoń z pleców Lily pozwalając jej odejść.:
- No to dobranoc dzieci. - powiedziała kobieta i wyszła z mojego pokoju.:
- Jeśli chodzi o mojego ojca.. To ile mam jeszcze czekać? - spytała zagryzając wargę.:- Mam dość tego dnia. - dodała idąc w kierunku łazienki, zgarniając po drodze ubrania, które zostawiła moja mama. Również udałem się na odprężający prysznic w drugiej łazience. Gdy wróciłem do pokoju, Lily siedziała na łóżku ubrana w długi T-shirt oraz krótkie szorty.:
- Śpisz na łóżku, ja wezmę kanapę. - powiedziałem kierując się w stronę wyjścia, kiedy to usłyszałem.:
- Zostań, proszę. - wyszeptała, nie podnosząc wzroku.:
- Ok. - odpowiedziałem. Lily położyła się plecami do mnie. Również się położyłem, po czym biorąc kołdrę, przykryłem nas przysuwając się do przyjaciółki, by po chwili objąć ją ramieniem. Wolną dłonią gładziłem ją po głowie.:
- Ashton, nawet nie wiesz, jak się cieszę,że cię mam... - wyszeptała nagle brunetka, bawiąc się przy tym moją dłonią.:
- Wiem. - odparłem cicho. Doskonale wiedziałem co ma na myśli, jednak czułem, że to Luke darzy większym zaufaniem niż mnie.:
- Skąd? Z resztą nie myśl, że Luke jest ważniejszy bo zna mnie dłużej.- wyjaśniła , po czym odwróciła się przodem do mnie, wtulając się w moją pierś. Zamknąłem oczy, upajając się chwilą. Pocałowałem ją w czoło, a następnie przyciągnąłem ją do siebie obejmując ramieniem.:
- Nie myślę tak, serio. - odpowiedziałem mając nadzieję, że nie wybuchnie. Zasnęła.:
- Myślę, że cię kocham. - szepnąłem opierając brodę na głowie przyjaciółki.
What's up 
Okey nie złośćie się ale chciałam sprawdzić waszą cierpliwość :D
i jak okazało się że naprawdę go czytacie 
13 komentarzy yeep 
To tak na początku
Dziękuje za komentowanie każdy komentarz ma dla mnie znaczenie
I jest taka informację nie wiem czy chcecie coś o mnie wiedzieć
czy coś tak lolz ale zapraszam na mojego tt
stworzyłam nową zakładkę i tam znjdziecie mojego tt
i jeśli chcecie wiedzieć coś związane z opowiadaniem
kiedy się pojawi i takie tam to zapraszam i tej zakładce zostawiajcie swoje tt 
To na pewno zostaniecie poinformowani o next rozdziale
Uuu troche się rozpisałam i teraz najważniejsze
Czekam na obserwatorów jest to na dole i proszę jeśli macie konta to zaobserwujcie będę naprawdę 
wdzieczna :)
Pozdro :D

piątek, 14 marca 2014

2.

Ashton
- Od próby jesteś taki nieswój, co się dzieje? - usłyszałem czyiś głos.
Odwróciłem się lekko zestresowany tym, że ktoś mnie tu znalazł. Pokręciłem głową, zagryzając delikatnie wargę. Tak naprawdę płacząca Lily nie chciała mi wyjść z głowy. Na serio ją lubiłem, bardziej niż przyjaciel.:
- O kim myślisz? - Luke westchnął, domyślając się co zamierzam odpowiedzieć.:- Podoba ci się ta nowa.
- Nie głąbie ... - zacząłem, zamykając książkę.: - Chodzi o Lily. Znów płakała. Nie mogę tego tak zostawić, ale ona milczy. Nie chce powiedzieć przez kogo i to mnie dobija. - energicznie potrząsnąłem głową, czekając aż chłopak zrówna ze mną krok.:
- Stary mi też nic nie mówi, a uwierz mi znam ją trochę dłużej niż ty. A tak przy okazji. Od kiedy zrobiłeś się taki uczuciowy, huh?- spytał. Spuściłem wzrok, by po chwili go podnieść i spojrzeć przyjacielowi prosto w oczy.:
- Zawsze byłem, Hemmings. - zacząłem, głośno przy tym wypuszczając powietrze z ust.:- tylko, że nie zawsze to okazuje.- czekałem,aż zamknie drzwi, rozglądając się dookoła korytarza. Szukałem Lily.:
- Pewnie jest na stołówce. - rzucił zirytowany. Zignorowałem go. Szybkim krokiem udałem się do przodu. Nie długo po tym, poczułem uścisk na ramieniu.:
- Przepraszam, ale zrozum. Lily jest dla mnie, jak siostra. Czuje się trochę niepotrzebny, gdy jesteś obok niej. Wiem, że nie jest ci obojętna.
Przystanąłem, przecierając dłońmi twarz. Pewnie, rozumiałem go. W końcu od piaskownicy przyjaźni się z Lily. Też na jego miejscu czułbym się niepotrzebny.:
- Nie mogę na to patrzeć, jak płacze. - mówiłem,:- Ja cię rozumiem stary, ale nie możemy tak stać i patrzeć. - wzruszyłem ramionami.:-Póki co trzeba mieć ją na oku, by coś głupiego nie zrobiła.
Rose.
Przeklinam dzień, w którym przeniosłam się do Londynu. Wiem, że nowym trudno znaleźć znajomych, ale nie to chyba nie dotyczyło. Poznałam już kilku i powiem szczerze, że to dziwne uczucie. Pchnęłam drzwi od stołówki szkolnej, niepewnie wchodząc do środka. Znów ogarnia mnie nieśmiałość! Niektórzy na mnie spojrzeli, ale zdecydowana większość nadal zajmowała się swoim posiłkiem. Żołądek skurczył mi się ze strachu, kiedy nie odnalazłam wzrokiem Lily. Dawno powinna być. Drżącymi rękoma chwyciłam tacę.:
- Woda, sok pomarańczowy czy mleko?- usłyszałam.
uniosłam głowę, spoglądając na wesołą kucharkę. Kobieta wyglądała na siedemdziesiąt lat, a spod jej czepka wychodziło parę siwych włosów. Zmusiłam lekki uśmiech.:
- Sok pomarańczowy, poproszę.
Skinęła, chwytając w butelkę z sokiem. Postawiła ją na mojej tacy, a następnym ruchem dłoni wskazała półkę , na której znajdowały się desery i dania główne. Dużego wyboru już nie miałam: ciasto krówka, albo czekoladowe. Rozejrzałam się dookoła, a mój wzrok padł na stolik przy który siedział Marcel (syn, naszego nowego sąsiada). Chwyciłam pierwszą lepszą miseczkę z ciastem oraz z pierwszym daniem i odwróciłam się z zamiarem ruszenia do stołu.
Niestety! Zdążyłam zauważyć tylko postać obok mnie, a zaraz po tym cały lunch znalazł się na podłodze. Automatycznie zamknęłam oczy, przeklinając pod nosem.:
- Przepraszam.
- I powinnaś , niezdaro.
Uniosłam wzrok i nacięłam się na jakąś blondynkę. Ta dziewczyna miała za dużo makijażu na twarzy i wgl ubierała się, jak jakaś dziwka.:
- Wiesz, co lunch smakuje jednak lepiej z podłogi. - odparła powstrzymując się od nie wybuchnięcia śmiechem.:
- To może ty ... - zaczęłam, ale zignorowałam ją. Wcisnęłam tacę do jej rąk i wyszłam ze stołówki, kierując się na zewnątrz, gdzie tylko nieliczni wychodzili.
Lily
Siedziałam sobie na murku, który znajdował się na tyłach szkoły. Nagle ktoś popchnął mnie tak mocno, że upadłam na beton. Na tym jednak się nie skończyło, gdy już upadłam ktoś usiadł na mnie okrakiem.:
- I co teraz ?! Już nie jesteś taka odważna, bo nie ma w pobliżu Luke'a, albo Ashton'a, którzy mogli by ci pomóc. - powiedział ten ktoś, a ja rozpoznałam, że to Ben, chłopak Kimberly:
-Ben?! Zejdź ze mnie! - krzyknęłam, jednak to nie zdało egzaminu, chłopak wyjął scyzoryk. Przejechał nim po moim przedramieniu i zaczął całować skórę mojej szyi.:
-Słuchaj skarbie... Nie moja wina, że przeszkadzasz Kim. Ja mam w tym przyjemność .. - zaczął mówić, chwytając mnie znaczącą za udo. Już miałam krzyczeć o pomoc, kiedy usłyszałam czyjeś pośpieszne kroki. Owy chłopak nie zastanawiał się długo tylko od razu natarł na mojego prześladowcę. Zaczęła się bójka. Tajemniczym chłopakiem okazała się Ashton. Po chwili cisnął Ben'a na ścianę, a ten osunął się po niej nieprzytomny.:
- Lily! Nic ci nie jest, możesz wstać? - powiedział Irwin i pomógł mi wstać. Kiedy jednak zobaczył, że nie jestem na siłach by ustać, podciął mi delikatnie nogi i złapał w powietrzu.:
- Tam jest ławka. Położę cię tam i spojrzę , czy nic ci nie zrobił.
- Ashton ....
- Kurwa , zabiję sukinsyna!!!? - wybuch, a na nasze nieszczęście tuż przed nami pojawił się Luke.:
- O tu jesteście. Wszędzie was szukam...Co ci się .... - odezwał się, podszedł do nas i zbladł.:
- Ma rozcięcie na przedramieniem. - powiedział Ashton poddenerwowanym głosem. Spojrzałam na Luke'a, który jeszcze bardziej zbladł, a na jego twarzy malował się wyraz wściekłości.:
- Kto?!
- Nie teraz. Musimy jej pomóc.. chyba nie chcesz by się wykrwawiła? - Brunet wskazał ranę.:
- Masz rację. Idźcie do pielęgniarki .... - zaczął, gdy nagle jego wzrok padł na podnoszącego się Ben'a.:
- A on tu czego ? .... Zatrzymam go i zadzwonię na policję, żeby zgarnęła  skurwysyna.
- Okey, tylko bez żadnych głupot stary ... - powiedział Ashton i z powrotem wziął mnie na ręce i pobiegł w stronę tylnego wejścia do szkoły. Wydawało mi się jeszcze, że Luke mówi coś do Ben'a.:
- Ty .. A gdybyś ją zabił .... Nie.Nic jej nie będzie. Nie przeżyję ...
Niestety nie wiem co było dalej, ponieważ Irwin ze mną na rękach wpadł na szkolny korytarz. Biegł tak przez, jakiś czas, po czym wpadł do gabinetu pielęgniarki szkolnej i położył mnie na łóżku. Gdy tylko poczułam pod sobą miękkość materaca, oczy zaczęły mi się zamykać.:
- Nie! Nie możesz zamknąć oczu! Lily to nie czas na sen!Nie będę owijał w bawełnę. Luke zabiłby mnie, gdybym nie dał rady cię uratować, więc proszę... Lily!!!
Rose
 Wlokłam się zupełnie bez celu po szkolnym, prawie pustym, korytarzu. Znudzona uniosłam wzrok. Ujrzałam wbiegającego Luke, który zaciskając szczękę biegł w stronę gabinetu pielęgniarki. Kiedy nagle doszło do mnie, że komuś z jego przyjaciół mogła stać się krzywda, rzuciłam się biegiem w jego kierunku.:
- Calder! - usłyszałam za sobą krzyk.:- Dokąd?
Wstrzymałam oddech, powoli odwracając się. Na swoje usta przywdziałam najładniejszy uśmiech dedykowany dla nauczycieli.:
- Yhm .. - zaczęłam, ale nauczyciel mi przerwał.:
- Mniejsza o to. - machnął ręką.:- Znasz Hemmings'a? A po co pytam, na pewno znasz. - spojrzał prosto w moje błękitne oczy, z których mógł wyczytać desperację. Zaśmiał się cicho, po czym kontynuował.:- Zbliża się jakaś impreza charytatywna. Dyrektorka postanowiła dać koncert i ustaliła, że to kapela Luke ma dać występ. Przekaż mu tą informację, dobrze?
- Tak. - odpowiedziałam zszokowana. Blake kiwnął głowę, spoglądając nad moją głową.:
-  Hood, może także to przekazać.- wzruszył ramionami.:- Bo nam to obojętne czy wystąpi solo, czy w grupie. Tylko niech zapamięta, nie mogą śpiewać byle jak.
Kiwnęłam zdezorientowana, kiedy ktoś poklepał mnie po ramieniu. Jęknęłam ignorując kompletnie stojącego przede mną nauczyciela, zwróciłam się w stronę chłopaka.:
- Czy ty zwariowałeś? - warknęłam cicho.:- Przeszkadzasz, jak rozmawiam z nauczycielem. - 
Ledwo zauważalnie skinął w bok. Zwróciłam wzrok w stronę, którą wskazał. Ujrzałam Lily, którą niósł na rękach Ashton, a za nimi szedł Luke. Bez słowa wyminęłam chłopaka i pognałam w nich stronę. Tym razem nikt mnie nie zatrzymał. Kiedy tylko stanęłam przed nimi, usłyszałam jęk.:
- Weź mnie postaw! - powiedziała ciut za głośnie Lily. Brunet nawet nie reagował. Spokojnie, wolnym krokiem szedł z dziewczyną na rękach przez długi korytarz.:
- Luke? Zadam ci teraz głupie pytanie .. - zaczęłam nieśmiało.:
- Nie pytaj, co się stało Lily. Prosiła bym nikomu nie mówił. - powiedział cicho, ukradkiem spoglądając na dwójkę przyjaciół.:- Chodź musimy ich dogonić.. Ehh mamy próbę. - dodał drapiąc tył głowy. Spojrzałam na niego zdziwiona, ale szybko odchrząknęłam.:
- Jasne, to chodźmy.
Po chwili szliśmy obok Ashton'a i Lily, która cały czas szarpała go za koszulkę.:
- Mogę iść o własnych siłach, wiesz...- mruknęła. Irwin milczał. szedł dalej udając,że nic się nie dzieje.:
- Ehe .. poczekam sobie. - walnęła go w ramię.:- A Luke czy teraz w końcu pojawią się na próbie? - zapytała, gdy nagle zza zakrętu wyłoniło się dwóch gości.:
- No hej! Czekamy i czekamy, a tu nikogo nie widać. - uśmiechnęli się oboje.:
- Gdzie ją tak niesiesz? - zapytał ten wyższy.:
- Do sali, Calum. A gdzie indziej? - wzruszył ramionami i się uśmiechnął.:
- Ok, Rose poznaj pozostałych członków grupy. To Calum i Micheal. - przedstawił mnie Luke, a ja kiwnęłam głową poznanym chłopakom.:
- Aj, jakaś ty nieśmiała! - krzyknął uradowany Micheal.:- A tobie co się znów stało, mała?- zapytał czochrając włosy Lily.:- Ok, nie odpowiadaj, jak nie chcesz... - dodał odsuwając się i podniósł ręce w geście obronnym.:
- Daj jej spokój. - odparł nazbyt poważnie Luke. Spojrzałam na niego, ale on patrzył teraz na Ashton'a, który rzucił chłopakom przepraszający uśmiech.:
- Ej idziemy czy będziemy tak stać? Na pewno jestem ciężka i zaraz Ashton wraz ze mną upadnie, a szczerze tego nie chcę.. - powiedziała dla żartu Lily. Ruszyliśmy i tym razem dziewczyna nie próbowała mu się wyrywać ani go bić. Na pewno była tym wszystkim znudzona, powoli tak jak i ja. Ciekawi mnie tylko. Co się stało?
Hejoooł Ludziska co tam u was ?
Tęskniliście ? Bo ja bardzo
Można powiedzieć że szkoła meczy ale dostałam 5 z techniku Yeahhha
Oczywiście chcę podziękować wam za komentarze
i oczywiście siostrze dzięki jej powstało to opowiadanie :D
Tylko czekam na osoby które będą obserwować to opowiadane
No toć czekam lol :)
teraz podbijam stawkę
Ciekawe jak bardzo kochacię to opowiadanie ?
11 kom = next rozdział
Do następnego 
Wiem jestem złośliwa ale chcę wiedzieć ile osób to czyta :)

sobota, 8 marca 2014

1.

Rose
Siedząc w samolocie rozmyślałam, jak będzie wyglądało moje życie w Londynie. Do tego "cudownego" miejsca jechała moja mama Mary. Tylko ona mi została po wypadku samochodowym, w którym zginął mój ojciec. Miałam tylko nadzieję, że wyjazd do Londynu na zawsze zmieni moje szare, nudne życie w barwne. Na lotnisku miała na nas czekać siostra mamy, ciocia Lucy zamieszkująca Londyn już 20 lat.
Będąc już na miejscu mama dostała sms od cioci, że nie da rady nas odebrać. "Ok, mówi się peszek!" Postanowiłyśmy na własną rękę dostać się do jej domu. Ciotka mieszkała sama. Znałyśmy adres, ale nie wiedziałyśmy dokładnie, gdzie jechać dlatego postanowiłyśmy zamówić taksówkę. Po 25 min byłyśmy na miejscu. Dom cioci wyglądał (na pierwszy rzut oka) normalnie, przeciętnie, jak każdy inny na tej ulicy.:
- Piękny, czyż nie? - zapytała mama płacąc kierowcy za transport.:
- Tak mamo, zdecydowanie to idealny dom dla nas.- odpowiedziałam lekko przegryzać wargę. Niestety należałam do osób nieśmiałych, co bardzo mnie złościło. Postanowiłyśmy się rozpakować. W środku dom wyglądał jeszcze lepiej niż na zewnątrz. Była przestronna kuchnia połączona z jadalnią, salon, dwie łazienki i cztery sypialnie!!! Po rozpakowaniu się postanowiłyśmy coś zjeść.:
- Ale się najadłam. - powiedziałam masując się po brzuchu.:
- Cieszę się. A teraz marsz do łazienki na szybki prysznic i spać, bo jutro czeka cię pierwszy dzień w nowej szkole.
- Dobra, ale tak szybko? Myślałam, że dasz mi trochę swobody, ale cóż takie życie. - odpowiedziałam biorąc szklankę soku pomarańczowego, a następnie całując mamę w policzek, skierowałam się do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku i znów rozmyślałam. Nagle usłyszałem pukanie do drzwi.:
- Proszę.
- Hej, co tak sama siedzisz?
- Tak, jakoś wiesz . Mamo myślisz, że tutaj ułożymy sobie życie? A, jak dzieciaki ze szkoły mnie nie polubią?
- Córuś oczywiście, ze tak. Nawet nie myśl, ze jesteś bezwartościowa, bo nie jesteś. Obiecałaś, że chociaż spróbujesz, że razem spróbujemy. Jesteś taka kochana, słodka, a te twoje piwne oczka patrzące z troską i współczuciem.
- Oj mamo, ty to potrafisz zmotywować człowieka. - powiedziałam po krótkiej chwili, po czym przytuliłam się do jej piersi.:
- Kocham cię Rose.
- A ja ciebie mamo.
Szkoła
 Luke
Szedłem wzdłuż długiego szkolnego korytarza, co jakiś czas poprawiając ramiączko od mojego plecaka na ramieniu. W pewnym momencie mignęła mi postać znanej osoby. Lily spojrzała na mnie przelotnie, szczerząc się, jak jakiś chochlik i szybka znikła w innym korytarzu. Głośno wypuściłem powietrze z płuc, po czym ruszyłem w jej kierunku. Ta dziewczyna mnie denerwowała. W myślał kląłem na nią.:
- Lily! - wrzasnąłem przez pół korytarza, a większość dzieciaków odwróciło się w moją stronę. Wszyscy, oprócz poszukiwanej.:
- Zabiję ją kiedyś.- mruknąłem pod nosem, a jakaś panna, która to dosłyszała głośno sapnęła. Zignorowałem ją i ruszyłem dalej. W końcu dogoniłem Collins, lekko szarpiąc ją za ramię. Odwróciła się naburmuszona w moją stronę, wyjmując słuchawki z uszu.:
- Czyżbyś zapomniała o czymś? - spytałem. Zmieszana przestąpiła z nogi na nogę, delikatnie zagryzając wargę. Szczerze, nigdy tak nie reagowała.:
- Nie, ale Kim powiedziała ...- wyszeptała, powstrzymując łzy jednocześnie spuszczając głowę.:
- Znowu ? - zapytałem cicho, chociaż w tej chwili chciałem tej całej Kim jebnąć. Przecież wie, że jak ma jakiś problem to ma przyjść do mnie.:
- Nie martw się. Zaraz przyjdę na próbę ... Aaa zapomniała bym ci przekazać. Do naszego kółka jest przypisana nowa dziewczyna. Nazywa się Roselyn ...
Zmrużyłem oczy, próbując przypomnieć sobie dlaczego założyłem zespół. Wiecie taki szkolny, by mieć wolne i wgl. Zaczerpnąłem głęboko powietrze do płuc.:
- Jaka , kurwa Roselyn? - sapnąłem.:
Lily popatrzyła na mnie spod rzęs, a następnie skrzyżowała ręce na piersi.:
- Po pierwsze słownictwo, a po drugie tumoku mówiłam ci, że jest nowa! Nawet ja jej nie znam! - zaśmiała się kpiąco, chcąc mnie wkurzyć, co za każdym razem jej się udawało. Spojrzałem w bok, na uczniów , którzy bacznie nam się przyglądali. Nie raz słyszałem, że ja i Lily to para. Ludzie! Rzućcie na luz, to już nie można przyjaźnić się z dziewczyną. Mimowolnie przegryzłem wnętrze policzka.
Lily Collins.
Dziewczyna była o głowę niższa ode mnie. Jej włosy brązowe długie włosy : czasami proste, czasami skręcone u dołu. Oczy miała koloru piwnego.
- Widzimy się za 5 min? - powiedziałem wkurzony. Kolejny raz zaśmiała się, unosząc dłoń do góry.:
- Spokojnie. Za 7 min. Muszę jeszcze iść do szafki. - pokręciła głową.:- Zapomniałam tekstów.
- Mogę ci dać swoje.
- Nie, wolę swoje ! - i pobiegła przed siebie.:
- I , jak tu zrozumieć kobietę. - westchnąłem.: - Tylko się nie spóźnij, bo będzie wpierdal!

Stałem przy oknie w naszej sali muzycznej, gdzie prawie nikt o tej porze tu nie przychodzi. Swobodnie wyjąłem papierosa z paczki. Przysiadłem na parapecie, chwytając zapalniczkę do rąk. Sekundę później poczułem nikotynę, która rozprzestrzeniła się po moim organizmie. Wypuściłem dym z ust, jak zwykle wszyscy oprócz mnie się spóźniają.:
- Palisz ? A gdzie reszta? - usłyszałem znajomy śmiech, a sam podskoczyłem na miejscu. Jednak kiedy tylko chłopak usiadł obok mnie, podałem mu paczkę.:
- Częstuj się. Lily zaraz powinna być, a i mamy nową w zespole. - powiedziałem.:
- Serio?! No to Lily pewnie się cieszy. Nie jest już sama wśród chłopaków. - zaśmiał się, odpalając swojego papierosa.:- Poza tym, gdzie Michael i Calum?
Zaśmiałem się, zgniatając peta, wyrzucając go za okno. Spojrzałem na drzwi, czując, że zaraz ktoś przez nie wleci.:
- Nie będzie ich dziś. - powiedziałem powoli podchodząc do drzwi.:
- Ooo . - powiedział, wypuszczając kolejne kółko. Spojrzałem na niego zdezorientowany, ale ten wybuchł niepohamowanym śmiechem.:
- Brałeś coś, Irwin?
Nagle przez drzwi wparowała Lily z jakąś laską krzycząc.:- Jestem !!
Brunet uniósł dłonie do góry spoglądając na Lily to na nowa przybyłą.:
- Nigdy w życiu, kotek. - udał, ze wysyła mi buziaka, a ja skrzywiłem się. Lily nie odpowiedziała, tylko pokręciła głową. Dobrze wiedziałem, że brunetka zaraz wybuchnie, więc nie czekając na to zapytałem.:
- A kogo mam tu przyprowadziłaś , Lilcia?
- Lilcia? - spytał zdezorientowany Ashton.:- Kiedy zmieniłaś imię ?!
- Co ?! Ohh  zamknijcie się.- przeszła obok mnie i usiadła przed fortepianem, a za nią również jasnowłosa brunetka.:
- To Roselyn Calder, ale woli, jak mówi się do niej Rose. - zaczęła Lily uśmiechając się do dziewczyny.:- A te czubki to Luke i Ashton.
- Hej ! - krzyknął Irwin zamykając okno.:- Gram na perkusji.
- Ok, ja jestem Luke, ale już ci powiedziała nasz śpiew. Gram na gitarze, od czasu do czasu też śpiewam... On też, ale nie lubi się tym chwalić. A ty co potrafisz? - powiedziałem na jednym wdechu i podszedłem do dziewczyny.:
- A ja wiem .. pokręciła tylko głową.:
- Nie martw się pokażę ci co i jak ! - podskoczyła Lily i przytuliła lekko zdezorientowaną Rose do siebie.:- Jeśli chcesz ...
- Spoko, może być. - powiedziała i wymijając mnie usiadła na ławce szkolnej. Uśmiechnąłem się pod nosem, co zdziwiło Lily.:
- I tyle ! - powiedziała Lily, gdy skończyliśmy grać.:- No a teraz przerwa i czekają nas lekcje.
- A czy próby nie powinny być po szkole? - zapytała, energicznie podnosząc się z miejsca. Kiedy chwyciła torbę coś z niej wypadło, jednak ona tego nie zauważyła.:
- Nie, pozwolono nam je robić rano lub po szkole, jak nam pasuje. - odpowiedział Irwin i razem z Lily skierowali się do wyjścia. Rose również wyszła przed tym machając mi nieśmiało na do widzenia."Słodka.." Odprowadziłem ją wzrokiem aż drzwi się za nią zamknęły. Następnie chwyciłem zeszyt w swoje dłonie. Usiadłem na podeście i otworzyłem okładkę. Już po pierwszej stronie wiedziałem, że to zeszyt z jej piosenkami, lub przemyśleniami. Byłem prawie pewny, iż  nie służyło jej to za pamiętnik, dlatego postanowiłem trochę go poczytać. Niestety ja i moja ciekawość.

Everyday is getting worse
Do the same things and it hurts
I don't know if I should cry
All I know is that I'm tryin'
I wanna believe in you
I wanna believe in you
But you make it so hard to do

What's the point of makin' plans
You break all the ones we had
I don't know where we went wrong
Cause we used to be so strong
I wanna believe in you
I wanna believe in you

So why can't you be
Be good to me

I don't ask for much
All I want is love
Someone to see
That's all I need
Somebody to be
Somebody to be
Somebody to be
Good to me
Good to me
Gotta be good to me
Good to me
Please

I used to think I had it all
Then one day we hit a wall
I had hoped you were the one
Where's my dream, where has it gone
I wanted to be with you
Forever just me and you

So why can't you be
Be good to me

I don't ask for much

All I want is love
Someone to see
That's all I need
Somebody to be
Somebody to be
Somebody to be
Good to me
Good to me
Gotta be good to me
Good to me
Please

Przejechałem palcami po lekko wygniecionej stronie, na której znalazło się parę wyschniętych łez.
" Może, jak to pisała to płakała? Jesteś pierdolnięty, Hemmings!! To oczywiste, ze płakała!" - pomyślałem. Westchnąłem, zamykając zeszyt. Nie wiem, jak, ale dowiem się czemu płakała.
                                                        6 kom= kolejny rozdział :)
                      I jeszcze chcę podziękować za 8 komentarzy jezu dziękuję wam :) 

czwartek, 6 marca 2014

Fabuła.

 Roselyn Calder przeprowadza się wraz z matką do Londynu, do cioci. Właśnie tam postanowiły odbudować swoje życie. Jej dotychczasowe, bezsensowne życie zostaje nakreślony barwami. Po przepisaniu przez matkę, Rose trafia do kółka muzycznego, gdzie poznaje grupkę ludzi z podobnymi problemami. Jest tam także Luke Hemmigs, w którym zakocha się Rose, ale czy coś z tego będzie? 

 Od autorki: Hej Wszystkim!
Na wstępie powiem, że mam zamiar spróbować swoich sił, jako autorka opowiadania. Po prostu pomysł na to opowiadanie podrzuciła mi siostra, która dzięki mnie polubiła 5sos. Chciałam się was zapytać, czy podoba się wam ten pomysł. Chcielibyście poczytać coś takieg?